Rozwód Kurzajewskich odbił się szerokim echem w mediach. Paulina w jednym z wywiadów zdradziła, że to od niej wyszła propozycja rozstania się. Okazuje się, że to właśnie choroba w dużej mierze przyczyniła się do rozpadu jej związku.
Przez chorobę, stres, poczucie samotności, brak wsparcia i zrozumienia ze strony partnera po 23 latach rozpadło się moje małżeństwo. Rozpadła się rodzina. Umarł mój tata, umarł mój teść, który jako jedyny wspierał mnie w realizacji moich marzeń o doktoracie. Fałszywi przyjaciele i interesowni znajomi zniknęli - zdradziła w swojej książce "Bądź Kobietą Petardą!".
Pandemia koronawirusa tylko pogorszyła samopoczucie dziennikarki. Prezenterka przeszła już szereg zabiegów i aż pięć operacji, które miały pomóc jej stanąć na nogi.Choroba Smaszcz związana jest z kręgosłupem. Jak czytamy w "Gali", w najgorszych momentach choroba powodowała u niej niedowłady kończyn i okropny ból, który uniemożliwiał jej normalne funkcjonowanie.Przy okazji promocji nowej książki, Paulina zdobyła się na szczere wyznanie dot. jej aktualnego stanu zdrowia. Na szczęście powoli wraca do sprawności i - jak zwierzyła się w rozmowie z "Galą" - może już chodzić po schodach.
Wszystkie stany zapalne, które zostały mi podczas operacji sprzedane gronkowcem szpitalnym, zanikają. Mam więc nadzieję, że idzie ku dobremu. Wiadomo jednak, że po tylu operacjach będę się rehabilitować już do końca życia. Staram się ćwiczyć 3-4 razy dziennie. To są bardzo trudne ćwiczenia, żeby niedowłady nie wróciły, żeby nie bolało, żebym mogła spać. Dziękuję za troskę, ale "Petarda" się nie daje. Nie mogę się dać - powiedziała w trakcie rozmowy.
Do walki o zdrowie motywuje ją piętnastoletni syn Julek. To właśnie dla niego Paulina chce walczyć.
W trakcie wywiadu wyznała, że gdy było już naprawdę źle, modliła się w szpitalu by "Bóg dał jej jeszcze trzy lata, aby mogła doprowadzić syna do dorosłości".









