Reklama
Reklama

Patryk D. śmiertelnie potrącił pieszego? Makabryczne szczegóły tragicznego wypadku w Warszawie

Szokujące ustalenia w związku z tragicznym wypadkiem na ulicach Warszawy. Według organizacji non-profit, której "dobro miasta leży na sercu", to gwiazdor internetu Patryk D. siedział za kierownicą luksusowego porsche. Poruszał się z zawrotną prędkością i miał dosłownie zmieść pieszego. Mężczyzna zmarł na miejscu. Głos w sprawie tego okropnego zdarzenia zabrali też przedstawiciele grupy organizującej nocne wyścigi samochodowe.

Wielki dramat na ulicach Warszawy. W nocy z soboty na niedzielę tuż przy skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Złotej doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Kierowca jadącego z ogromną prędkością luksusowego Porsche potrącił pieszego poruszającego się o kulach. Około 50-letni mężczyzna zmarł.

Szczegóły wypadku brzmią drastycznie. Według medialnych doniesień impet uderzenia był tak wielki, że ciało ofiary zostało rozczłonkowane. 

Kierowca porsche to znany gwiazdor internetu?

Teraz na ja wychodzą kulisy ogromnej tragedii. Policja zbadała alkomatem kierującego luksusowym autem. 27-latek był trzeźwy. Natomiast śmiertelnie potrącony mężczyzna miał przechodzić przez jezdnię w niedozwolonym miejscu.

Reklama

Wedle doniesień Miasto Jest Nasze za kierownicą samochodu siedział gwiazdor internetu, Patryk D. 

W dalszej części wpisu MJN pisze, że po zdarzeniu infulencer "pozmieniał ustawienia swoich social mediów na prywatne". Stąd wyciągnięto wniosek, że policja pozwoliła mu korzystać z telefonu.

Organizacja non-profit przekonuje, że ten okropny wypadek to skutek zaniechań policji oraz efekt lansowania szybkiej jazdy po ulicach przez patoinfulencerów. 

MJN zarzuca funkcjonariuszom, że ci zamiast infiltrować internetowe grupy, które skupiają miłośników nocnych wyścigów, i "wyłapywać potencjalnych drogowych zabójców", rzekomo ograniczają się tylko do "rozdawania odblaskom pieszym".

Kierowca brał udział w nocnych wyścigach na ulicach Warszawy? Jest komentarz

Dziennikarze "Wyborczej" zwrócili się do policji z prośbą o komentarz i potwierdzenie, czy kierowcą, który śmiertelnie potrącił pieszego, był gwiazdor internetu.

Organizatorzy WNR zabrali głos w mediach społecznościowych.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy