Syn Jerzego Stuhra już kolejny raz poprowadził galę rozdania Orłów, czyli jednych z najważniejszych nagród filmowych w Polsce. Oczywiście większość czekała głownie na popisy konferansjera. W końcu Maciek do perfekcji opanował wbijanie szpili rządzącym.Tym razem aktor znów nie zawiódł widzów. Maciek zaczął od nawiązania do bulwersujących słów księdza Edwarda Stańka. Przypomnijmy, że ten modlił się o szybką śmieć papieża Franciszka, który w jego ocenie jest papieżem zbyt liberalnym. Młody Stuhr oznajmił, że teraz także ludzie z branży aktorskiej zaczęli na nowo się modlić za swoich kolegów, bo przecież wiadomo, jak tam wszyscy się lubią i szanują. "W ciągu ostatnich dwóch tygodni w kościołach ponoć zaroiło się od aktorów i reżyserów modlących się za swoich kolegów. Widziano ponoć Agatę Kuleszę modlącą się za Kingę Preiss. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów na roratach pojawiła się Małgorzata Szumowska w intencji Anny Kazejak, a Krystyna Janda dała nawet na mszę za Joannę Szczepkowską. Ja sam strzeliłem jedną zdrowaśkę za Dorocińskiego" - kpił ze sceny.
Największym żartem wieczoru był jednak ten o "polskich obozach". Stuhr nawiązał oczywiście do głośnej nowelizacji ustawy o IPN i do kryzysu, jaki ona wywołała. Aktor powiązał tę sprawę z wyprawą himalaistów na K2.
"Podobno himalaista Urubko przypuścił samotny atak na K2, gdyż nie był w stanie wytrzymać w polskim obozie" - wypalił.
Maciek do ustawy o IPN nawiązał jeszcze w żartach o poziomie dźwięku w rodzimych filmach. Aktor oznajmił, że dźwięk w polskim kinie jest jak Niemcy! "Są wspaniali Niemcy i tacy sobie. Zresztą podobnie jak Żydzi, Portorykańczycy, czy Polacy. Aczkolwiek co to do tego ostatniego - trwają spory" - stwierdził.
Bawią was jego żarty?










