Bartłomiej Misiewicz już dawno zniknął ze świata polityki, ale wciąż budzi zainteresowanie prasy i opinii publicznej.Jak relacjonuje "Super Express", Misiewicz w miniony weekend postanowił się zabawić! Eskapadę po warszawskich lokalach miał rozpocząć od wizyty w hiszpańskiej restauracji na Solcu. Tabloid wylicza, że w tym miejscu "za piwo zapłacić można 15 zł, a za krewetki z macką ośmiornicy i kalmarami niemal 150 zł".
Były rzecznik MON i niegdysiejszy bliski współpracownik Antoniego Macierewicza z radością przyjął fakt, że wreszcie może legalnie ruszyć ze znajomymi w miasto.
Spędziłem sobotni wieczór tak jak większość młodych Polaków czekających na możliwość spotkania się bez maseczek w knajpie ze znajomymi. Był to świetny wieczór, bo ponad rok czasu czekało się na takie wyjście.
Misiewicz schudł 43 kg
Misiewicz na przestrzeni ostatnich czterech lat przeszedł niezłą przemianę. Zrzucił 43 kg i odświeżył fryzurę. "Można ruszać na salony" - podsumował go tabloid.
Fotkami z ostatniego wypadu mężczyzna pochwalił się na swoim profilu na Instagramie. To właśnie tam dość często dzieli się fotografiami z życia prywatnego. Wynika z nich, że nadal mocno dba o formę: sporo trenuje i trzyma dietę, uwielbia spędzać czas z przyjaciółmi, a także że... produkuje własny trunek, który chętnie promuje w mediach społecznościowych.
