Reklama
Reklama

Niespodziewane sceny w domu Rodowicz. Obcy ludzie od razu skorzystali z okazji

Maryla Rodowicz udzieliła właśnie nowego wywiadu jednej z kolorowych gazet, gdzie podzieliła się oczywiście licznymi anegdotkami z życia. Niespodziewanie opowiedziała też o obcych ludziach, którzy trafili do jej domu. Okazuje się, że to sposób gwiazdy na samotność. Oczywiście zachowuje przy tym wielką ostrożność. Oto szczegóły...

Gdy wydawało się, że Maryla Rodowicz niczym nas nie zdoła już zaskoczyć, gwiazda niespodziewanie stanęła na wysokości zadania. 

Maryla Rodowicz musi pracować, by utrzymać willę

Gwiazda po rozwodzie z bogatym mężem zakasała rękawy i rzuciła się w wir pracy, bowiem utrzymanie wielkiej willi sporo kosztuje, a emerytura na niewiele jej wystarcza.

Reklama

"Pracuję dużo dlatego, że muszę opłacić rachunki. A jednak ten duży dom generuje codziennie duże koszty. Niestety, rachunki to rachunki i trzeba je płacić. W dodatku straciłam samochód, więc musiałam wynająć inny" - żaliła się w "Twoim Imperium".

Niedawno Marylka pochwaliła się, że kończy pracę nad nową płytą, w której będzie śpiewać duety z młodymi artystami.Pierwszy singiel już ujrzał światło dzienne, wywołując niemałe poruszenie.

Teraz Rodowicz ruszyła z promocją wydawnictwa i właśnie udzieliła wywiadu "Vivie", gdzie zaskoczyła m.in. wyznaniem na temat tego, co dzieje się w jej domu. Chodzi o obcych ludzi, którzy mają okazję odwiedzić ją w domu i wziąć udział w słynnych obfitych kolacyjkach, z których słynie pani domu.

Obcy ludzie w domu Rodowicz. Oto powód

Przeprowadzający z nią wywiad zapytał, czy Marylka "wpuszcza obcych ludzi do swojego domowego świata"?

"Od czasu do czasu, raz na kilka miesięcy urządzam kolacyjkę, na którą zapraszam moich ulubionych sąsiadów. Ograniczeniem jest wyłącznie liczba krzeseł przy stole. Jeżeli dołączają do tego moje dzieci z przyległościami, czyli ze swoimi połówkami, mamy komplet. Zostają dwa wolne krzesła. Pozwalam nowo poznanym osobom wejść do mojego świata. Zaznaczam, że u mnie nie ma cateringu, wszystko się przyrządza w mojej kuchni, a znam mnóstwo świetnych przepisów. Po skończonej kolacji idziemy na tak zwane miękkie, czyli na kanapy. I wtedy gadamy, gadamy, często do świtu. Żartujemy, śmiejemy się. A ja się czuję wtedy bardzo szczęśliwa" - oznajmiła w "Vivie". 

Maryli trudno jest poznać ludzi w inny sposób, gdyż... onieśmiela ich i wprawia w zakłopotanie. 

"Tak, jestem tak zwaną żywą legendą" - oznajmiła żartobliwie, a następnie podzieliła się zabawną anegdotką ze sklepu. 

Dziwne sceny z Rodowicz w sklepie

"Jakiś czas temu w sklepie, do którego wybrałam się na zakupy, spotkała mnie zabawna sytuacja. Wybierałam jakieś azjatyckie przyprawy i nagle słyszę obok siebie głośny śmiech. Obracam się w kierunku, z którego dochodził rozbawiony dźwięk. Stoi facet, wielki, z brodą. I nie jest w stanie opanować śmiechu. Po chwili mówi: „Przepraszam panią bardzo, ale jest to dla mnie tak absurdalna sytuacja, że spotkałem panią w sklepie spożywczym!”. Wyznał i zniknął za półkami. Po chwili znowu słyszę obok siebie ten sam śmiech. Powiedział, że musiał wrócić, i spytał, czy możemy zrobić sobie selfiaka, bo jego mama nie chciała mu uwierzyć i oszalała, żeby zrobił sobie ze mną zdjęcie. Oczywiście nie odmówiłam. Takie historie często się zdarzają" - pochwaliła się Marylka. 

Zobacz też:

Pojawiły się plotki o kwocie za występ Rodowicz w "Tańcu z Gwiazdami". Zareagowała od razu

Ivona Pavlović zalała się łzami w finale "TzG". Wszystko przez Marylę Rodowicz

Ewa Bem zastąpi Marylę Rodowicz? Artystka zabrała głos

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Maryla Rodowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy