Pół roku czekała na dzień, kiedy znowu będzie mogła wrócić na scenę ukochanego teatru Buffo. Natasza Urbańska (sprawdź!) wierzyła, że po czasie przymusowej izolacji widzowie będą spragnieni kontaktu ze sztuką i bilety będą sprzedawać się na pniu.
W ten sposób uda się ocalić teatr, który znalazł się w trudnej sytuacji finansowej. Niestety, zgodnie z prawem, do teatru teraz może przychodzić tylko połowa widowni. Scenie wciąż grozi bankructwo. Aktorka i jej mąż Janusz Józefowicz, dyrektor Buffo, zastanawiają się co robić, żeby do niego nie doprowadzić. Aktorka od września prawie każdy wieczór spędza na scenie Buffo, ale przyszłość nie przedstawia się w jasnych barwach.
"Nie mam pojęcia, jak długo jeszcze będzie nas na to wszystko stać..." - mówi tygodnikowi "Świat i ludzie" Janusz Józefowicz.
Natasza i jej mąż wszystkie swoje oszczędności lokują w teatr. Ale i one mogą wkrótce nie wystarczyć. Wrócili więc do rozmów, że - w razie potrzeby - wystawią na sprzedaż swoją posiadłość w Jajkowicach.


"Ja nie chciałbym sprzedawać domu, ale kto wie, co przyniesie życie..." - mówi tygodnikowi "Świat i ludzie" Janusz.
A dla Nataszy ten teatr ma wartość sentymentalną.
"Tu poznałam mojego męża, tu się w nim zakochałam, zaczęłam swoje nowe życie" - mówi aktorka.
Buffo stawało się coraz bardziej rodzinną firmą. W spektaklu "Metro" główną rolę gra syn Janusza, Kuba (27 l.). Filmy za kulisami realizuje jego starsza córka Kamila (37 l.). Kalinka (11 l.), córka Nataszy, też ma za sobą debiut w spektaklu "Polita". Tę niegdyś tak prężnie działającą firmę Buffo Natasza z mężem chcieliby kiedyś przekazać dzieciom.
Jeśli więc z powodu kłopotów finansowych będą musieli sprzedać dworek Emilin w Jajkowicach, nie zawahają się...


***Zobacz więcej materiałów wideo:








