Nie bez powodu mówi się, że programy typu talent show promują głównie jurorów.
Piotr Rogucki, wokalista Comy, właśnie dzięki "Must be the music" staje się rozpoznawalny, choć dotąd uważał się za gwiazdę, a nawet "artystę kultowego".
Gdy podczas castingów jeden z uczestników stwierdził, że "nie zna go, ale sprawdzi w internecie", było to dla niego jak policzek.
"Nie wiesz, kim ja jestem?" - pytał Rogucki z niedowierzaniem, by po chwili dodać: "Nie ma znaczenia, czy ty mnie znasz, czy nie. Jesteś w takiej sytuacji, że ja ciebie teraz oceniam" - mówił wściekły.
Takich sytuacji jest więcej.
Niedawno kolejna osoba dała mu wyraźnie do zrozumienia, że nie interesuje się jego artystyczną karierą. Co ciekawe, była to uczestniczka z rodzinnej Łodzi!
O "zabawnej" historii opowiedział sam zainteresowany na łamach "Tele Tygodnia".
"W stołówce zjadłem obiad z uczestniczką z mojego rodzinnego miasta Łodzi" - relacjonuje."Pogadaliśmy o jej planach. Potem zapytała, kiedy będę śpiewał. Dopiero wtedy, co było zabawne, zdałem sobie sprawę, że nie ma pojęcia, że będę ją za chwilę oceniał.
Zjadła kotleta schabowego i ziemniaki. Dodało jej to chyba sił, bo zaśpiewała bardzo dobrze, ale widziałem zmieszanie, gdy w panu zasiadającym na ławie jurorskiej rozpoznała kompana od kotleta".
Myślicie, że po zakończeniu 7. edycji ludzie w końcu będą poznawać go na ulicy i darzyć większym szacunkiem?
Zobacz również:









![Wiśniewski ostro o Martyniuku. Mówi o konsekwencjach [POMPONIK EXCLUSIVE]](https://i.iplsc.com/000LSVO3WR5EMYY0-C401.webp)


