Muniek Staszczyk uniknął śmierci. "Czuwała opatrzność boska"

Oprac.: Jowita Bis

VIPHOTO/East NewsEast News

Muniek Staszczyk opowiada o Bożej pomocy

Lekarze mówią, że miałem wielkie szczęście. A przy tym dobrą opiekę, czuwała nade mną opatrzność boska i wszystko razem. Nie grałem koncertów, bo nie byłem w stanie. Potem przyszła pandemia. I kiedy człowiek już fizycznie dochodził do siebie, to wszyscy dostali nagle psychiczną bombę w głowę. Wiadomo, miałem stany depresyjne jak każdy. Ale ludzie przez ten cały czas rekonwalescencji byli ze mną - przyznał Muniek w wywiadzie.
Chciałem podziękować wszystkim za tę wielką miłość, nie tylko pielęgniarkom w szpitalu, ale nawet moim sąsiadom, ludziom w spożywczaku, na poczcie, którzy życzyli: "Muniek, zdrowia!". To utwierdza w jeszcze większej miłości do ludzi. Powiedziałem nawet chłopakom z zespołu: "Panowie, skoro już się spotykamy, to cieszmy się tym, że wszyscy żyjemy, gramy po latach koncerty. Dajmy radość ludziom, bo to jest najfajniejsze - podsumował wokalista.
Blanka Lipińska o negocjacjach z Netflix i romansie Morrone z Sieklucką!pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?