"Modelka jest trochę przedmiotem"
Malwina Wędzikowska, stylistka programu "Top Model", śmieje się, gdy słyszy o "molestowaniu podczas nagrań". "Zawód modelki polega na tym, że jest się trochę przedmiotem" - podkreśla.
PAP Life: - Co myślisz, gdy słyszysz zarzuty wokół "Top Model"?
Malwina Wędzikowska: - Nie jestem najważniejszą osobą w tym programie, a jedynie zakulisowym ludzikiem, który zajmuje się tym, żeby dziewczynom pomóc. Gdy słyszę o kontrowersjach wokół "Top Model" to nie wiem, czy nie jest to posunięcie PR-skie. Oglądalność ciągle rośnie. Bez względu na to, jak merytorycznie te kontrowersje wyglądają dla programu, są na pewno dobre.
PAP Life: - A co z poważnymi zarzutami np. o molestowanie?
M.W.: - Jeśli chodzi o molestowanie, to dla mnie jest to śmieszne. Podchodzę do tego pomysłu mediów z uśmiechem. Nikt nikogo na tle seksualnym nie wykorzystuje. Dziewczyny też się z tego śmieją, bo wiedzą, że to jest norma, że przy fittingu trzeba modelką dotknąć i zmierzyć.
- Przy pokazie bielizny dziewczyny stały nago w hangarze, gdzie byli i kamerzyści i makijażyści - zarówno kobiety, jak i mężczyźni i nikt nie zachowywał się wobec nich inaczej niż profesjonalnie.
PAP Life: - Ale chyba też nie były traktowane jak księżniczki?
M.W.: - Nie i ja też nie byłam dla nich łatwa. Gdy przychodziła do mnie królewna i rzucała ciuchami, to mogła przewidywać, że dostanie najmniej wygodną sukienkę do danej sesji, ponieważ ja też mam obowiązek te dziewczyny psychologicznie prowadzić. Muszą nauczyć się pokory.
- Zawód modelki polega na tym, że jest się trochę przedmiotem i prezentuje się ubrania, bieliznę czy futra. Komuś może nie odpowiadać noszenie futer i nie musi tego robić, ale wtedy traci kontrakt. To miała być szkoła, a nie wakacje. Te dziewczyny przyszły do programu w jakimś konkretnym celu.
PAP Life: - Jak w takim razie wyglądają kulisy pokazów mody?
M.W.: - Właśnie wróciliśmy z Paryża, gdzie wspierałam nasze dziewczyny na castingach. Trudno nawet wyrazić, jaka ilość pięknych dziewczyn przypada na metr kwadratowy castingu. Modelek z całego świata. Z nimi można zrobić właściwie wszystko. Zmienia się im kolor włosów, przebarwia brwi. Bardzo często noszą rzeczy, które im się nie podobają i buty, w których potykają się na wybiegu.
- Zdarza się też tak, że dziewczyna przechodzi do finałowego castingu i na przymiarce usłyszy: Sorry, jesteś za gruba, nie mieścisz się, poczekaj rok. To bardzo bezlitosny i ciężki zawód. Modelki muszą pamiętać, że to nie styliści, fryzjerzy, projektanci i fotografowie są dla nich, ale one są dla nas. Są modułem do przetwarzania i transformacji.
PAP Life: - A poza tymi trudnościami, czy ten zawód ma jakieś plusy?
M.W.: - Obserwuję karierę Anji Rubik, która towarzyszyła nam podczas nagrań programu. To, jak ludzie na nią reagują zarówno w Polsce, jak i zagranicą można podsumować krótko - fajnie jest być Anją Rubik. I myślę, że dlatego te dziewczyny przyszły do programu.
PAP Life: - Czy dziewczyny z "Top Model" mają szansę na karierę?
M.W.: - Obserwowałam je przez dwa miesiące i z miłym uśmiechem żegnałam na lotnisku, ponieważ bardzo dużo się nauczyły. Naprawdę dostały szkołę życia. Czterem z nim wróżę sukces. Nie wiem, czy międzynarodowy, ale na pewno w Polsce, a taki to już coś dla dziewczyny z małej miejscowości, gdzie wcześniej nie miała żadnych perspektyw.
Rozmawiała: Jagoda Mytych