W sierpniu tego roku pani Krystyna napisała na swoim blogu:
"Szanowni Państwo, ponieważ wiadomość o chorobie mojego męża dostała się prasy, czego bardzo żałuję, proszę łaskawie o nie składanie kondolencji, jeśli można. O nie pocieszanie mnie, o nieprzesyłanie adresów cudotwórców i o nieudzielanie porad w stylu sok buraków wieczorową porą itd. itp., dużo trudniej to wszystko znieść, leczyć się i starać się żyć normalnie w atmosferze niepotrzebnego podniecenia".
"Jak powiedziałam wspaniałym lekarzom zajmującym się mężem, najbardziej podoba mi się książka oferowana w Internecie Jak zwalczyć raka w 90 dni i na ten temat sobie żartowaliśmy. Wiem, rozumiem, przeczytałam na ten temat w wakacje chyba wszystko, co było dostępne, łącznie z mądrymi wykładami i referatami na ostatnim zjeździe onkologów, skonsultowałam się ze światem także."
"Czytam też o metodach alternatywnych. Spokojnie. Czeka naszą rodzinę trudny czas, czas walki i miłości, ale sprawy nie wyglądają beznadziejnie więc potrzeba nam tylko spokoju. Bardzo o to proszę."
Jeszcze 2 stycznia aktorka cieszyła się, że jej mąż może spędzić swoje 65. urodziny w ich domu w Milanówku. Zaledwie trzy dni później choroba uderzyła z taką siłą, że pan Edward nie zdołał się już obronić. Janda dziś rano napisała tylko: "Proszę o ciszę. O nie składanie kondolencji".








