Mateusz Damięcki przeszedł ostatnio ogromną metamorfozę. Wszystko na potrzeby roli w filmie "Furioza", gdzie wciela się w postać niebezpiecznego Goldena, lidera grupy przestępczej. Aktor chwalił się w mediach społecznościowych swoją przemianą, co szczególnie spodobało się fanom!Gwiazdor musiał sporo wycierpieć dla roli i przeszedł spektakularną przemianę. Zgolił głowę, ostro trenował, a nawet wydepilował całe ciało. W rozmowie z "Onetem" przyznał, że przez 60 dni miał aż dwa treningi dziennie i zrobił chyba milion skoków na skakance!Okazuje się jednak, że przygotowanie do filmu nie były jego jedynym zmartwieniem. Damięcki na swoim Instagramie wyznał, że przypadkiem wyczuł zmianę na jądrze. Aktor nie ukrywał przerażenia. Nie przyznał się nawet swojej żonie i dopiero po kilku dniach udał się do lekarza.
Wyczułem coś na jądrze. Musiałem podnieść nogi do góry, bo bym zemdlał. Moja Paulinka @pmandrzejewska zdziwiła się i zaniepokoiła, ale ja szybko wyjąłem ręce skądinąd i naściemniałem Jej, że to pewnie przez to, że słabo spałem, za mało zjadłam, jestem zmęczony... Czy tak właśnie skończy się moje życie? Pomimo strachu i mimo rozsądku, który od tamtej chwili codziennie powalał na rękę i na łopatki ten strach, do lekarza umówiłem się dopiero po kilku dniach - zaczął swój wpis w internecie.
Damięcki opowiedział, że wizyta kosztowała go wiele nerwów i bał się, co usłyszy po badaniu. Dodał nawet, że zaczął sporządzać już w głowie "listę rzeczy do zrobienia".
Zostałem skierowany do korytarza po lewej stronie. Usiadłem samotny. W ciszy i niepokoju. Miałem chwilę tylko dla siebie. Zacząłem sporządzać w głowie listę książek, które trzeba będzie przeczytać, filmów, które trzeba będzie obejrzeć, miejsc, które trzeba będzie odwiedzić i ludzi, z którymi trzeba będzie spotkać się przed śmiercią. Bolał mnie żołądek, spociłem się. Było mi źle. Gorzej: było mi wszystko jedno - kontynuował na Instagramie.
W końcu przyszła jego pora na badanie i usłyszenie "wyroku", bo tego obawiał się najbardziej. Na szczęście diagnoza nie była tak straszna, jak widział ją w najczarniejszych wizjach. Chociaż po tym, jak lekarz wymienił nazwę schorzenia... zrobiło mu się słabo.
To, co miałem na jądrze okazało się niepokojące... z nazwy. EPIDIDYMIS ! - brzmiał wyrok. Świat zawirował, poczerniało mi przed oczami. Po chwili lekarz rozszyfrował łaciński hieroglif: "To najądrze, jest tam, gdzie powinno być, nie za małe, nie za duże, anatomiczne. Gratuluję. Jest pan zdrowy! - napisał.
Damięcki doskonale zdaje sobie sprawę, że wielu mężczyzn w gabinetach lekarskich nie zawsze słyszy dobre wieści po badaniu. Zaapelował więc do wszystkich panów, żeby regularnie się badali.
Żeby stwierdzić, że nic wam nie grozi, musicie się badać. Macajcie się, zapisujcie do lekarzy, których się boicie i wstydzicie, niech wkładają palce tam, gdzie tych palców jeszcze nie było. Lepiej prędzej niż później. Chodzi o to, żeby zdążyć, żeby zamiast palców nie wkładać tam nic innego. Zapuszczajcie wąsa, jedzcie jabłka, kroczcie dumnie! Przed rakiem. To jest męskie - zakończył wpis.
Zobacz też:
Rząd rozdał miliony dla gwiazd! Golec uOrkiestra z rekordową sumą na koncie!
Bracia Golec dostaną mniej pieniędzy z Funduszu Wsparcia Kultury! "Nikt z nami nie uzgadniał przyczyn"Marina tłumaczy się z odważnego filmiku


Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl








