Maryla Rodowicz od wielu lat obecna jest na polskiej scenie muzycznej. Bez wątpienia jest jedną z największych ikon w polskim show-biznesie. Gwiazda koncertuje od kilkudziesięciu lat i nic nie wskazuje na to, że chciałaby nieco zwolnić lub żegnać się z publicznością.76-latka uwielbia również zaskakiwać krzykliwymi i często kontrowersyjnymi kreacjami. Piosenkarka nie boi się odsłaniać ciała, jak i eksperymentować z wyglądem. Jakiś czas temu na koncercie Polsatu "Ocalić od zapomnienia" zaprezentowała się w kreacji, w której pokazała sporo.
W tym roku głośno było o Rodowicz również za sprawą dokumentu o jej życiu, który wyemitowała stacja TVP. W pierwszy dzień świąt widzowie mogli obejrzeć "Maryla. Tak kochałam". Film pokazywał miłosne życie gwiazdy, jej romanse i sercowe perypetie.Okazuje się, że Rodowicz w swoim długoletnim dorobku ma w zanadrzu kilka zaskakujących historii. Jedną z nich postanowiła się podzielić z okazji nowego roku i sylwestra w Zakopanem. Zaczęła od podziękowania za wszystkie życzenia.
Rodowicz wraca wspomnieniami do sylwestra sprzed lat...
Dziękuję wszystkim za życzenia, oby się spełniły. Też wam życzę, żeby już nie wróciły strachy z ubiegłego roku. Niech się darzy. Ja zaczęłam rok na pełnym zmęczeniu, po sylwestrowym szaleństwie, po próbach, po wspinaniu się po żelaznych schodach na scenę, góra, dół, góra, dół. No, ale jak się powiedziało A, to trzeba pocierpieć, żeby powiedzieć B. Nawet nie wiem, jakie były tłumy w Zakopanem, na Krupówkach. Tyle razy spędzałam sylwestra w Zakopanem. O jednym wam opowiem - zaczęła.
Maryla przypomniała historię, gdy kiedyś wraz z towarzyszącymi jej osobami postanowili wynająć małe, górskie schronisko, które nie było zbyt wysoko usytuowane. Niestety już na początku pojawiły się problemy.
Parę godzin przed sylwestrem przyszła odwilż i wspinaliśmy się po lodzie na górę. Dotarliśmy, okazało się, że dopiero co otworzono schronisko, było zimno. Zanim się ogrzało, siedzieliśmy pod ścianą, trzęsąc się z zimna - pisała na Facebooku.
Niska temperatura nie była jedyną bolączką całej ekipy. Okazało się bowiem, że nie dotarła na miejsce kapela. Wszystkie zespoły z okolicy były już zajęte, więc Rodowicz musiała ściągać kapelę ze Słowacji.
Jechała, ale nie dojechała, rozbili się po drodze i zaczęła się "łapanka", ten zajęty, ten chory. Ok, grali sami chorzy dziadkowie. Na końcu tańczyliśmy z kucharzem w białej czapce. O 3 nad ranem zaczęliśmy odwrót, ale od godziny 24 zaczęło sypać, zaczął się mróz. Brnęliśmy przez tony śniegu, wszystko mokre. Taki to był sylwester - zakończyła historię.
A wy macie jakieś szalone sylwestrowe historie?
Zobacz też:
Maryla Rodowicz w złotych kolcach! Miała je dosłownie wszędzieMichał Szpak wystąpił jako Violetta Villas! Nie do wiary, co wykrzyczał ze sceny!
Elżbieta Jaworowicz miała trzech mężów. Kim jest jej obecny?
















