Dorota Pomykała dobrze pamięta, co czuła, słuchając głosu Marka Grechuty (posłuchaj!) i patrząc na swego idola.
"Na jego widok uginały się pode mną nogi" - opowiadała w programie TVP Kultura poświęconym zmarłemu w 2006 roku piosenkarzowi.
Dorota Pomykała: Zagięła parol na Marka Grechutę. Był jej idolem
Pół wieku temu niewiele było w Polsce młodych kobiet, które nie wzdychałyby skrycie do Marka Grechuty.
"Spełniał wszystkie warunki ideału dla lekko egzaltowanych dziewcząt" - twierdzi aktorka Iwona Bielska, która w czasach, gdy studiowała aktorstwo, należała do grona najwierniejszych fanek Marka.

W latach 70. tysiące nastolatek marzyło, by to do nich Grechuta zwracał się słowami "Będziesz moją panią" z jednej ze swych piosenek. Kiedy w 1976 roku wokalista związał się z Piwnicą pod Baranami, studentki krakowskiej PWST - w tym 20-letnia wówczas Dorota Pomykała - chciały zwrócić na siebie uwagę kierującego legendarną sceną Piotra Skrzyneckiego, by dostać angaż i znaleźć się w pobliżu swego idola.
"Jedyną drogą, by pracować z Markiem Grechutą, była Piwnica. Wtedy, gdy chciało się tam wystąpić, to trzeba było spotkać się z Piotrem Skrzyneckim i powiedzieć, o co chodzi. On robił próbę i dopuszczał lub nie. A potem był już krok, aby pójść do Marka i powiedzieć, że chce się z nim pracować. Mnie się udało" - wspominała aktorka.

Marek Grechuta: Był wierny jednej kobiecie. Poza żoną Danutą żadna się dla niego nie liczyła
Pomykała bardzo zazdrościła Krystynie Jandzie, gdy w 1977 roku Marek Grechuta podarował jej piosenkę "Guma do żucia" i w dodatku wspierał ją podczas festiwalu w Opolu.
Jak ja chciałam być wtedy na miejscu Krysi! Która kobieta nie ulegała wówczas czarowi Marka? W nim było to, co lubimy najbardziej: i kowboj, i poeta, czyli wszystko. O takim mężczyźnie to się marzyło od rana do wieczora. Działała na nas i poezja, i jego amorkowaty, efemeryczny wygląd. W jego poezji była taka męskość. Tak chciałam, by ze mną coś nagrał
Na to, by spełniło się jej wielkie marzenie o współpracy z Grechutą, Dorota Pomykała czekała kilka lat. W 1981 roku Marek zaprosił ją do nagrania duetów, które miały znaleźć się na jego siódmej płycie. Zaśpiewała z nim wtedy m.in. słynny "Piruet na polnej drodze".
Marek postrzegał mnie jako osobę delikatną, eteryczną, wrażliwą. Taką, jaka się chowałam przed światem. A on to "wyciągnął" i światu pokazał
Marek Grechuta nazywał Dorotę Pomykałę swoją muzą, ale trzymał ją na dystans. Wiedział, że aktorka jest nim zauroczona, ale nie był zainteresowany romansem, bo w jego życiu liczyła się tylko jedna kobieta - żona Danuta.

Marek Grechuta: Pomykała kochała go bezgranicznie, ale platonicznie
Dorota Pomykała w końcu odpuściła Grechucie, ale nigdy nie przestała go podziwiać. Po latach wyznała, że kochała go bezgranicznie, choć platonicznie.
"Była w nim zaduma i melancholia. W stosunku do kobiet zawsze był szarmancki, uroczy, ciepły. Oczarowywał. Każda to czuła" - powiedziała, wspominając go w wywiadzie dla "Na żywo".

Zobacz także:








