Reklama
Reklama

Marcin Prokop i jego żona Maria Prażuch: Miłość inna niż wszystkie

Odwlekał poważne decyzje, chciał się najpierw ustatkować, ale poznał szaloną dziewczynę, która sprawiła, że zmienił priorytety...

Kiedy żywiołowa Maria zawładnęła jego sercem, sprawiła, że stał się innym człowiekiem. To od żony dziennikarz i prezenter Marcin Prokop (42 l.) nauczył się spontaniczności i czerpania z życia pełnymi garściami.

Poznali się podczas jednej z imprez. Marcin jako znany dziennikarz cieszył się już wtedy popularnością, Maria Prażuch właśnie wróciła do kraju po studiach w USA. Byli przeciwieństwami. On lubił mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Ją cechowała spontaniczność, bezpośredniość, miała głowę pełną szalonych  pomysłów.

Reklama

Tamtego wieczoru postanowiła zauroczyć Marcina. Udało się, a już wkrótce zostali parą. Maria bardzo chciała zostać mamą. Dziennikarz uważał, że jest na to za wcześnie. Często się o to kłócili. Rok później zaszła w ciążę.

- Długo nie mogłem się oswoić z myślą, że będę ojcem - wyznał. Gdy wziął maleńką Zosię na ręce, obawy prysnęły, a jego serce zalała fala miłości. Córeczka stała się oczkiem w głowie obojga rodziców.

Są bardzo aktywni zawodowo, pracują też w domu. Maria jest instruktorką jogi i menedżerką gwiazd. Czasem siedzą przy stole w kuchni, każde przed swoim komputerem, a przy okazji omawiają sprawy rodzinne. Świetnie się dogadują, wciąż są sobą zafascynowani.

Ich uczucie rozkwita, dziewięć lat temu zdecydowali się wziąć ślub. Wzruszająca uroczystość, wyłącznie w gronie najbliższych, odbyła się w Portugalii. Wierność jest dla Marcina priorytetem.

- Nie widzę siebie w roli faceta, który kompletnie traci rozum oraz kontrolę nad swoim rozporkiem, bo zakręciła mu w głowie inna kobieta - deklaruje.

Przy Marii nuda mu nie grozi. W pełni poparła prezent, jaki wymyślił sobie na okrągłe urodziny. To była ostatnia z jego listy rzeczy, które chciał zrobić przed czterdziestką. Postanowił w środku wakacji przejechać Fordem Mustangiem wybrzeże Stanów Zjednoczonych.

Maria nie miała nic przeciwko temu, czuła się wręcz dumna z męża. Nie zniosłaby takiego, który siedzi przed telewizorem z piwem w ręku. - Moja połówka jest moja właśnie dlatego, że jest inna niż reszta połówek  - mówi z podziwem Marcin Prokop.

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Prokop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama