Tomasz Lis: internetowa afera
Tomasz Lis w ostatnim czasie udowodnia, że dziennikarstwo staje się dla niego coraz odleglejszą profesją. Zamiast analizie faktów, zdobywaniu autorskich treści czy przeprowadzaniu wywiadów z interesującymi ludźmi, schorowany dziennikarz skupia się na internetowych aferach. Najpierw Lis wdał się w żenujący spór z Szymonem Hołownią i nazwał go "Kałownią", a teraz dolał oliwy do ognia w skandalu dotyczącym działalności niejakiej Nicole Sochacki-Wójcickiej, znanej szerszej publiczności jako Mama Ginekolog.
Choć jeszcze parę lat temu Tomasz Lis zajmował się poważnym dziennikarstwem i miał przyjemność prowadzić rozmowy z najważniejszymi postaciami polskiej sceny politycznej, obecnie jego żywiołem są media społecznościowe. Dziennikarz z wielkim upodobaniem śledzi, co dzieje się u krajowych influencerek. Z tego powodu jego uwadze nie mogła ujść także ostatnia afera z udziałem Nicole Sochacki-Wójcickiej.
Mama Ginekolog, która zarobiła fortunę na promowaniu spania bez bielizny oraz jednoczesnej jej sprzedaży, znów podpadła internautom za sprawą nieprzemyślanych zwierzeń na Instagramie. Influencerka wyznała swoim fankom, że zdarza się jej przyjmować w gabinecie swoje koleżanki oraz krewne na nieplanowane wizyty.
Dzięki influencerce Niewyparzonej Pudernicy sprawa została zgłoszona do Izby Lekarskiej. NFZ poparł wniosek instagramerki i podkreślił, że nie będzie zgody na nierówne traktowanie pacjentów. W związku z tym, Uniwersyteckie Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM będzie musiało ustosunkować się do sprawy i wyjaśnić, jak naprawdę przebiega praca Nicole Sochacki-Wójcicki.
Mama Ginekolog pod lupą Izby Lekarskiej
Mama Ginekolog szybko zorientowała się, że przekroczyła granicę. W obszernym poście usiłowała wyplątać się ze wcześniejszych stwierdzeń. Influencerka w klasyczny już niemal sposób próbowała zrzucić winę za własne przewinienie na Bogu ducha winnych internautów, którzy rzekomo narzekają na wszystko, co robi. Padły również wzmianki o wszechobecnym hejcie.
Jest taka stara prawda, że nie naraża się tylko ten który nic nie robi. Ja robię dużo. Każdy mój czyn (a także jego brak) jest oceniany. Pokazuje pracę w szpitalu - źle bo pewnie tylko latam z telefonem i nagrywam zamiast zająć się pacjentkami. Decyduje się nie pokazywać pracy w szpitalu - źle bo pewnie wcale nie pracuje w szpitalu tylko ściemniam. Pokazuje prace firmy - obrzydliwa że mnie handlara. Nie pokazuje - pewnie firma upada i nie opłaca mi się o tym mówić. Robię wielką zbiórkę z loterią - źle bo przekupuje ludzi do pomagania. Robię mniejszą zbiórkę bez nagród czy produktów do nabycia - źle za mało dałam z siebie. Odmawiam pójścia do studia TV na rzecz pracy w szpitalu - nie szanuje ludzi którzy wpłacają. Poszłabym do studia i nie poszła na dyżur - nie szanuje kolegów z pracy i pacjentek, zależy mi tylko na splendorze i rozgłosie
Jednocześnie Mama Ginekolog wycofała się z aktywności na instastories, aby dodatkowo nie pogarszać swojej sytuacji. Niedługo później niespodziewanie do akcji po jej stronie wkroczył jednak Tomasz Lis. Dziennikarz na Twitterze opublikował zaskakujący komunikat, w którym wyraził poparcie dla przyjmowania pacjentów wedle życzenia lekarza.
Tomasz Lis zaciekle broni Mamy Ginekolog
Z najnowszego wpisu Tomasza Lisa opublikowanego w sieci można wywnioskować, że dziennikarz nie widzi absolutnie nic złego w selekcjonowaniu pacjentów na "znajomych" i tych "z ulicy":
"Kilka sfrustrowanych pańć przypuściło furiacki atak na @mamaginekolog. Za chwilę znowu będą prowadziły wykłady o konieczności walki z hejtem" - napisał obruszony Tomasz Lis na Twitterze.
Wpis dziennikarza wywołał wielkie wzburzenie ze strony internautów. Ludzie nie przebierali w słowach i zwracali uwagę na nierówne traktowanie szarych obywateli oraz znajomych czy celebrytów. Wiele osób było rozczarowanych faktem, że Tomasz Lis jako człowiek, który doświadczył ciężkiej choroby, wciąż jest gotów stać w obronie systemu, w którym dyskryminacja chorych to chleb powszedni.
"Pan zbyt długo na zabieg w Aninie nie czekał, co? Ciekawe jak to się stało...";
"No ale dlaczego one takie sfrustrowane, czy nie mogą po prostu mieć znajomych lekarzy załatwiających im wizyty po godzinach?";
"Naprawdę słaby ten wpis, zwłaszcza kogoś, kto sam doświadczył ciężkiej choroby. Może, któraś z tych "sfrustrowanych pańć" nie dostanie się do ginekologa o czasie, bo limity wyczerpane, a zapewniam Pana, że np. taki rak jajnika może rozwijać się bardzo szybko" - piszą zirytowani internauci. Wielu z nich dostrzega zresztą inny istotny wątek całego zamieszania.
Tomasz Lis uległ namowom ukochanej?
Nie można wykluczyć, że niespodziewana sympatia Tomasza Lisa do Mamy Ginekolog ma głębsze źródło. Nie jest przecież tajemnicą, że obecna partnerka dziennikarza, Monika Urbańczyk to bliska znajoma mamy Nicole Sochacki-Wójcickiej. Ukochana Tomasza Lisa wiele razy chwaliła się na Instagramie przyjaźnią z Sochacki. Panie wspólnie gotowały oraz nagrywały live o życiu. Monika Urbańczyk podróżowała również na Santorini, gdzie mieści się słynna posiadłość należąca do Mamy Ginekolog i jej męża.
Zobacz też:
Mama Ginekolog ma poważny problem. Narodowy Fundusz Zdrowia żąda od niej wyjaśnień
Tomasz Lis próbuje zamazać złe wrażenie po znieważeniu Hołowni? Wykorzystał do tego psa!


