Małgorzata Szumowska, zdobywczyni m.in dwóch Srebrnych Niedźwiedzi, Złotych Lwów, Srebrnych Lwów, Europejskiej Nagrody Filmowej, dwóch Orłów oraz blisko 30 innych nagród filmowych, właśnie promuje swój najnowszy film „Infinite Storm”, w którym główną rolę zagrała Naomi Watts, znana między innymi z „Mullholland Drive”, „Birdman” czy „King Kong”. W najnowszym wywiadzie, udzielonym magazynowi „K Mag” Szumowska ujawnia, jak do tego doszło:
Naomi ma kalendarz wypełniony na kilka lat do przodu. Podejrzewam, że gdyby nie było pandemii, zrealizowanie tego filmu nie doszłoby do skutku. Z Naomi znałyśmy się wcześniej i to na pewno był jakiś trop. Pierwsza myśl jaka przychodzi do głowy, to są ludzie, których znasz. Wiadomo było, że to musi być aktorka anglojęzyczna, Amerykanka. Wydała nam się od razu najbardziej pasująca ze względu na swoją fizyczność. W odpowiednim wieku i bardzo sprawna fizycznie. I rzeczywiście ma tę ekspresywną twarz, bez wypełniaczy, bez botoksu.
Szumowska w pogardą o serialach
Szumowska do tej pory nie dała się namówić na serial telewizyjny. Tym pokusom uległo wielu bardziej od niej znanych i utytułowanych reżyserów. Steven Soderbergh wyreżyserował serial „The Knick”, Agnieszka Holland wyreżyserowała serial „Ekipa” oraz po kilka odcinków „Prawa ulicy” i „House of Cards”, Ridley Scott był producentem „Żony idealnej” oraz „Wychowanych przez wilki”, a Martin Scorsese „Winylu” i „Broadwalk Empire”, którego pierwszy odcinek wyreżyserował osobiście. M. Night Shyamalan produkuje i reżyseruje czterosezonowy serial „Servant” dla Apple TV, Jane Campion wyreżyserowała „Tajemnice Laketop”, a David Fincher firmuje swoim nazwiskiem „House of Cards”, jednak Szumowska jest przekonana, że to przejściowa moda. Jak wyjaśnia w wywiadzie:
Ta fala przeszła. Poza tym w serialach nie pracują nazwiska. Zgoogluj sobie jakieś tytuły – nie znasz nikogo. To nie jest zajęcie dla artysty. Oczywiście są wyjątki – Sorrentino zrobił Młodego Papieża, własny pomysł, własny serial z dobrą obsadą. Zasadniczo jednak robienie serialu donikąd nie prowadzi.
Jak się okazuje, Szumowska, chociaż niechętnie, uwzględniła serial w grafiku, jednak najwyraźniej zależy jej na tym, by wszyscy wiedzieli, jaka to będzie dla niej męka:
Serial będzie, mamy go w dewelopmencie, ale ja nie przepadam za serialami. Uważam, że to jest trochę, jakbyś pracował w usługach prawdę mówiąc. Serialem nie wygrasz Berlinale, nie pokażesz go na festiwalach. Kto będzie te wszystkie tytuły pamiętał za rok? Ja uważam, że hype na serial już był. Mało tego – w branży robi się coraz ściślejszy podział na reżyserów, którzy seriali nie robią i wręcz nie jest to mile widziane. Rozumiem, że seriale mogą robić jacyś ludzie, ale niekoniecznie ja. Dlaczego ja mam swoje życie marnować na to, żeby dawać ludziom rozrywkę, z której czerpią leżąc z czipsami na kanapie?
Cóż, biorąc pod uwagę, jak szybko filmy kinowe są przerzucane na platformy VOD, właściwie każdy można obejrzeć, całkowicie legalnie, leżąc z czipsami na kanapie, dwa do trzech miesięcy po galowej premierze. I nie ma tu znaczenia osobiste przekonanie twórcy, że nakręcił arcydzieło nadające się do podziwiania w ciszy i skupieniu. Zresztą fani szybko dali do zrozumienia Szumowskiej, że trochę popłynęła. Gdy na Fangape’u Kulturalnym Sampling ukazał się fragment jej wywiadu, dedykowany serialom, posypały się apele o jak najszybsze odzyskanie kontaktu z rzeczywistością:
No, tryb artystki patrzącej z wyższością na plebs i twórców seriali wjechał na pełnej
Muszę pójść umyć oczy. BTW, widzę że dla pani Szumowskiej jedynym wartym uwagi widzem jest juror festiwalu. Spoko. Może w takim wypadku w ogóle nie dystrybuować jej filmów, bo jeszcze plebs przyjdzie do kina i będzie jadł chipsy
Brzmi jakby Pani Sz robiła filmy, żeby móc zdobywać nagrody i mieć możliwość nazywania się artystką, a nie żeby robić filmy. Spoko.
Też myślicie, że przesadziła?
Zobacz też:
Małgrzata Socha trzyma kasę tylko dla siebie. "To akurat bardzo zdrowe"
Jennifer Lopez zachwyca figurą w obcisłym kombinezonie. Ikona stylu?





***