Po kilku dniach życia na kempingu Małgorzata Rozenek-Majdan, rozczarowana pogodą, przeżyła lekkie załamanie nerwowe. Jak wyznała mężowi, chce już wracać do domu, a co najmniej zamieszkać w hotelu.
Nawet wybrała wstępnie odpowiadający jej standardom hotel w Sztokholmie, w który, jak wyznała, zawsze chciała zamieszkać, jednak poprawa pogody i proste rozrywki, takie jak wycieczka rowerowa do Vimerby, łowienie ryb i wyprawa pod prysznic z wiaderkiem wypełnionym niezbędnymi kosmetykami i ręcznikiem, przekonały ją, że warto dać szansę naturze. Jak wyznała Małgorzata:
Dzisiejszy dzień był przecudowny. Dokładnie tak chcieliśmy spędzać tutaj czas. Do tego stopnia jest nam tu dobrze, że zdecydowaliśmy, że zostajemy kolejne dwie noce na kempingu. Ma to swój niesamowity urok.
Małgorzata Rozenek-Majdan znów polubiła kemping
W powziętej decyzji ugruntował ją kot, najwyraźniej pełniący stały dyżur w okolicach prysznica. Jak wyjaśniła celebrytka:
A tutaj pod prysznicem jest taki kotek. I przyszedł się przywitać. Jest taki śliczny i przyjazny, jak pies, I tak sobie zawsze, jak idę pod prysznic to on tutaj jest i się witamy. Naprawdę muszę wam powiedzieć, że jest to innego rodzaju wypoczynek niż pojechanie do hotelu, ale jest coś niesłychanie odświeżającego i takiego szlachetnego w takim rodzaju odpoczywania.
No a potem jeszcze pojawiła się w trawie żaba, a nawet ropucha, co ostatecznie przekonało Małgorzatę, że jednak warto spędzać w ten sposób wakacje:
Powiedzieliśmy sobie, że jedziemy do dobrego hotelu, żeby tam oglądać finał [Euro 2020]. Ale po pierwsze hotel, do którego chciałam jechać, przepiękny Grand Hotel w Sztokholmie, jak się dowiedział, z iloma my psami podróżujemy, to mówi, że… hihi… Nie, tak naprawdę nie przyjmują z psami. Tam jeszcze jedna mała Francesca, no ale my tu cztery psy...
Jak zwrócił uwagę Radosław, nie tylko Grand Hotel w Sztokholmie miał w tej sprawie mieszane uczucia:
Pysiu, na ten kemping prawie nas nie przyjęli…
Jak podsumowała celebrytka, do tego stopnia przekonała się do obecnego miejsca postoju, że w ogóle zrezygnowała z przeprowadzki:
W każdym razie nie jedziemy do hotelu, a potem myśleliśmy, żeby gdzie indziej jechać, ale powiedzieliśmy: a w d*pie, tu jest fajnie, tu są żaby, koty i inne zwierzęta. Więc zostajemy tutaj i nadal bawimy się w Griswoldów na wakacjach.
Cieszycie się, że kryzys minął?






***








