Ciężko uwierzyć, że zaledwie 5 lat temu kariera Małgorzaty Rozenek stanęła pod znakiem zapytania. Podobno po klęsce prowadzonego przez nią „Piekielnego hotelu” dyrektor programowy TVN-u, Edward Miszczak bił się z myślami, czy warto dać jej jeszcze jedną szansę.
Celebrytka postawiła wtedy wszystko na jedną kartę i wyjechała z ówczesnym narzeczonym, Radosławem Majdanem do Wietnamu, by żebrać o miskę zupy i nocleg u kompletnie obcych ludzi w programie „Azja Express”. Sprzedawanie prywatności okazało się świetnym pomysłem. Widzowie pokochali „Radzia i Małgonię”, chociaż para dotrwała zaledwie do czwartego odcinka.
Na fali sukcesu Majdanowie nakręcili kolejny podróżniczy program, ponoć rekordowo drogi, „Iron Majdan”. Od tamtej pory regularnie powraca pomysł, by dostarczać widzom Majdanów przez całą dobę.
Nie będzie reality show Majdanów
Do pomysłu zamontowania kamer w ich domu entuzjastycznie podszedł Michał Wiśniewski, który sam się na to zdecydował przed laty. Powstał wtedy program „Jestem jaki jestem”. Muzyk poradził Majdanom, by zażądali za to góry pieniędzy. On sam dostał od TVN-u milion dolarów i każdemu gorąco poleca.
Nie wiadomo, czy taka kwota rzeczywiście padła w negocjacjach stacji z Majdanami, w każdym razie w rozmowie z Jastrząb Post Małgorzata daje do zrozumienia, że nikt tu raczej nie okazał nadmiernej hojności, więc pomysł rozszedł się po kościach:
To nie jest tak, że wpuszczasz kogoś na 24 godziny. Czy w przypadku "Keep up with Majdans", czy innych materiałów, innych tego typu programów, które powstają. Masz powiedzmy w tygodniu dwa dni zdjęciowe, w trakcie których robisz pewne rzeczy i wtedy robisz je realnie. Ale to nie jest "Big Brother". Myślę, że nie ma teraz w telewizji takiego budżetu, który byłby w stanie unieść to i myślę, że nie będzie.
Żałujecie? Nam się wydaje, że sporo pokazują nawet bez kamer...








