Grafik Małgorzaty Kożuchowskiej (45 l.) zapełniony jest aż do kwietnia, a to oznacza, że najbliżsi aktorki nie będą widywać jej całymi dniami. Czy częste nieobecności mają wpływ na jej relacje z mężem, biznesmenem z dziennikarską przeszłością, Bartłomiejem Wróblewskim (39 l.) oraz z synkiem Janem Franciszkem (2 l.)?
Praca zawsze była dla Małgosi ważna. Koledzy z planu wielokrotnie podkreślali jej profesjonalizm, obowiązkowość i zaangażowanie. Te cechy docenił też ukochany Bartek, którego gwiazda poślubiła w 2008 r. Miłość i świetnie rozwijająca się kariera dały jej satysfakcję, ale z czasem przestały wystarczać. Aktorka pragnęła zostać mamą, niestety los długo nie pozwalał jej cieszyć się macierzyństwem. Wszystko zmieniło się jesienią 2014 r. To wtedy ich rodzina powiększyła się o Jana Franciszka.
Gdy synek skończył dwa miesiące, Małgosia wróciła do pracy. Dziś przyznaje, że był to dla niej trudny okres. - Zasypiałam na stojąco. Panikowałam, że nie nauczę się roli, zawalę. Dotąd byłam świetnie przygotowana - zdradza w "Twoim Stylu". Choć było ciężko, nie poddała się. Mogła liczyć na wsparcie męża i swoich rodziców, ale od siebie też wymagała wiele jako mama. - Jaś towarzyszył mi na planie. Udało mi się karmić go osiem miesięcy i jestem z tego dumna. Dziś mam poczucie, że ta więź, która wtedy między nami powstała, jest niezwykła i będzie procentować - dodaje.
Małżonkowie zgodnie wychowują synka, nie pozwalają mu na zbyt wiele. - Syn wie, że mama jest "tatorką", a kiedy rozpozna mnie na ekranie, woła: "O, mamunia!". Nie zdarza się to jednak często, bo włączony telewizor to u nas rzadkość - wyznaje gwiazda. Przyznaje, że chciałaby być mamą kumplem, ale też autorytetem. Stara się jednak nie wybiegać w przyszłość. Woli skupić się na teraźniejszości. Uczy synka porządku, uprzejmości. Pomaga mu, ale w niczym nie wyręcza, zależy jej, by kiedyś był odpowiedzialnym mężczyzną, dżentelmenem, wspaniałym mężem i ojcem. Takim, jak jego tata.
Małgosia docenia, jakim parterem jest Bartek. Potrafi zaskoczyć ją bukietem kwiatów kupionych bez okazji. - Gdy wyjeżdża, zawsze coś mi przywozi. Czasem drobiazg, ale ważne jest, że pamięta. Zresztą ja też tak robię - podkreśla.
Bartek wciąż patrzy na Małgosię oczami zakochanego mężczyzny, jak przed laty, gdy się poznali. Zachwyca się jej wyglądem, uczesaniem. - Fajnie, że to zauważa. Daje mi miłą świadomość, że nie jestem tylko robocopem, ale również kobietą - śmieje się artystka. Czy odkąd zostali rodzicami stać ich jeszcze na romantyczne chwile tylko we dwoje? - Z tym jest ciężko. Od dwóch lat nie byliśmy w kinie ani na kolacji - zdradza Małgosia.
Codzienna logistyka pochłania ich tak bardzo, że gdy przychodzi piątkowy wieczór, brakuje im siły. - Zależy nam, by razem wykąpać synka i razem go usypiać. A potem robi się za późno na wyjście. Przygotowujemy więc z Bartkiem kolację, rozmawiamy, oglądamy mecze, filmy na VOD. Stałam się domatorką i dobrze się z tym czuję - mówi. Zdarza się jej wprawdzie tęsknić do czasów "sprzed dziecka", ale nigdy nie chciałaby do nich wrócić.Jest szczęśliwa.
Zobacz również:

***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: