Kiedy restauratorka zaczęła roztaczać przed córką wizję ceremonii w królewskiej oprawie, Lara Gessler powiedziała: basta! Oznajmiła zdumionej matce, że nie chce zadęcia, celebrytów wśród gości, haftowanych serwetek i niezliczonej ilości zdobionych sztućców na uginających się od jedzenia stołach. Woli powiedzieć ukochanemu "tak" w może skromniejszych okolicznościach, ale za to na luzie i w otoczeniu faktycznie najbliższych ludzi.
Za takich właśnie uznaje rodziców Pawła. "Dla nich jestem po prostu Larą, ukochaną Pawła, to jest najważniejsze. Myślę, że moja rodzina powinna się więcej nauczyć od nich niż oni od »tych Gesslerów«" - powiedziała w wywiadzie.
Zgodnie z życzeniem Lary Magda Gessler wycofała się z przygotowań ślubnych. "Nie wtrącam się. Moja córka jest tak zafascynowana własnym ślubem, że niech się fascynuje. To jest wielki spektakl jej życia, który tworzy sama" - mówiła publicznie z przekąsem.
A córka, która przecież też jest restauratorką, uznała, że sama sobie świetnie poradzi. Nie konsultowała z matką miejsca ani okoliczności ceremonii, tego co będzie stało na stole itd.
"Lara postanowiła urządzić to w taki sposób, żeby jej ślub był we wszystkich aspektach niespodzianką dla mamy" - w takich słowach przedstawił "Twojemu Imperium" sytuację Jacek Lotycz, menedżer Magdy Gessler.
"A Magda przystała na to, nie wiedząc, gdzie on się odbędzie, ani jak będzie wyglądać".
pomponik.pl/Twoje Imperium
