Przypomnijmy: "szopka" zaczęła się pod koniec lipca, gdy Michał poinformował na Facebooku, że zmaga się z chorobą nowotworową. Wkrótce jego pierwsza żona fakt ten podała w wątpliwość, twierdząc, że "z tego co wie, Wiśnia nie ma raka i nie miał".
Na reakcję Czerwonego nie trzeba było długo czekać - wokalista opublikował w sieci skan diagnozy lekarskiej. Przy okazji wyszło na jaw, że cierpi na chorobę weneryczną - kłykciny kończyste - którą mógł zarazić wszystkie swoje byłe partnerki. Mandaryna postanowiła czym prędzej się zbadać.
Femme dopiero teraz mówi o swoich odczuciach...
"Na cholerę on to w ogóle opublikował?" - pyta w rozmowie z Moniką Richardson. "Czy on był niepoczytalny w tym momencie, czy on po prostu nie wiedział co publikuje? Mnie jest żal tej jego chwilowej głupoty" - podkreśla.
"Jak się już pokaże goły tyłek i chce się bardziej jeszcze zapromować, to już trzeba do tego gołego tyłka przypiąć kwiatek. Michał już według tej zasady działa. Już teraz nie wie co zrobić z tym wszystkim i się gubi. Kiedyś nie popełniał takich błędów. Mnie jest autentycznie jego żal".
