Już 13 maja Justyna Steczkowska ponownie, po 30 latach, stanie na eurowizyjnej scenie by w Bazylei zaprezentować całej Europie swój utwór "Gaja". Piosenka zdążyła już wywołać wielkie poruszenie i spotkała się z pozytywnym odbiorem fanów po prezentacji w Oslo. Artystka wyznała nam również, jak wyglądają kulisy przygotowań do jej występu.
"Zaproponowali mi huśtawkę taką, że wchodzę, przyczepiam się... Ja mówię 'naprawdę?'. Jak mam to zrobić w ciągu dwóch sekund? (...) Ja w międzyczasie latam, kręcę się w kółko, biorę skrzypce... To jest fizycznie niemożliwe. Zobaczymy" - zdradziła Pomponikowi diwa.
To tylko może zwiększyć szanse Steczkowskiej, a za kulisami już słychać, że artystka może być czarnym koniem tegorocznego konkursu. Gdy w 1995 roku Justyna Steczkowska debiutowała na Eurowizji, wykonała wówczas piosenkę "Sama". Nic więc dziwnego, że wielu fanów chce teraz przypomnieć sobie ten utwór. Tutaj pojawia się pewien problem. Piosenka nie jest bowiem dostępna w serwisach streamingowych takich jak Spotify.
Wielkie poruszenie wokół utworu Steczkowskiej. Tak się tłumaczy
Jak się okazuje ludzie piszą w tej sprawie skargi do Steczkowskiej, a ona jest bezradna. W rozmowie ze Światem Gwiazd artystka tłumaczy, że wina leży po stronie wytwórni.
"Trzeba pisać do firmy, która ma prawo do tej piosenki. Ja ich nie mam. Nawet nie wiem, kto je ma po tych wszystkich przekształceniach wytwórni. Po prostu nie należała nigdy do mnie i nie wiem nawet, jak mogę pomóc. Bardzo bym chciała ją w serwisach streamingowych, ale musi ją umieścić ktoś, kto ma do niej prawa. Ja mam tylko prawa wykonawcze – wyznała piosenkarka.
Warto dodać, że piosenkę "Sama" wydał Pomaton EMI, który w 2012 roku wchłonął Universal, a dwa lata później Warner Music Poland.
Zobacz też:
Steczkowska odpowiada na zachwyty w sieci. "Największy szok z możliwych" [POMPONIK EXCLUSIVE]
Steczkowska nagle przekazała ws. Kozidrak. Wyjawiła, co wie [POMPONIK EXCLUSIVE]








