Reklama
Reklama

"Ktoś na górze nie chciał mojej śmierci"

Robert Kubica (27 l.) wierzy, że tylko dzięki polskiemu papieżowi, Janowi Pawłowi II, nadal żyje!

Prawie 4 lata temu lekarze ze szpitala w Montrealu, czekając na przywiezienie pacjenta, oglądali w telewizji powtórki jego wypadku. Podczas Grand Prix Kanady bolid Polaka wypadł z toru z prędkością 230 km/h i rozbił się o mur - na kawałki!

Medycy przecierali oczy ze zdumienia, gdy kolejne prześwietlenia i rezonanse magnetyczne nie wykazały uszkodzeń. Żadnych złamań, urazów głowy, obrażeń wewnętrznych! Diagnoza brzmiała jak obwieszczenie cudu: Robert Kubica wyszedł z tego ze... skręconą kostką i sińcem!

Sam sportowiec, którego wiara w Boga jest głęboka, nie ma wątpliwości: - Ktoś na górze nie chciał mojej śmierci. Nie ma innego wyjaśnienia.

Reklama

Tego samego wieczora był na mszy świętej. Rodzicom przekazał swój kask, który po wypadku został nienaruszony. Przed pierwszym startem w Formule 1 w 2006 r. kazał na tym kasku umieścić napis: "Jan Paweł II" i wziął sobie papieża za patrona.

W dzieciństwie nazywany był przez rodziców małym Gackiem, od zawsze zaglądał do kościoła. Najczęściej w towarzystwie dziadków ze strony ojca. Gdy skończył 7 lat, ojciec przez 3 lata woził go z rodzinnego Krakowa na tor kartingowy w Częstochowie. Przynajmniej raz w tygodniu, przejeżdżając obok Jasnej Góry, zatrzymywali się, żeby pomodlić się przed cudownym obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Takie było życzenie chłopca.

W ostatnich latach w kościele Robert pojawia się z narzeczoną Edytą Witas. Utożsamiają się z pokoleniem "JP2". To ona, gdy Robert był nieprzytomny, postawiła mu na stoliku w szpitalu portret papieża. Gdy się przebudził, czekały na niego relikwie od Stanisława Dziwisza - medalion z kroplą krwi i fragmentem szaty papieża.

Kierowca wierzy, że dzięki nim odzyska sprawność. Chce się o to modlić, gdy 1 maja w Rzymie Jan Paweł II będzie beatyfikowany.

Jerzy Andrzejczak

(nr 16)

Na Żywo
Dowiedz się więcej na temat: Robert Kubica
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy