Reklama
Reklama

Krzysztof Krawczyk: "Wyciekł" list miłosny wokalisty

O romansie Krzysztofa Krawczyka (74 l.) znowu głośno. Tylko u nas możecie przeczytać list miłosny, który wokalista napisał do bliskiej mu kobiety.

Od kiedy Krzysztof Krawczyk (sprawdź!) ogłosił przerwę w koncertach na czas pandemii koronawirusa, ma więcej czasu na zajmowanie się domem i bliskimi. Razem z żoną Ewą Krawczyk porządkuje właśnie domowe archiwa na potrzeby filmu biograficznego, który o nim powstaje. Z przepastnych pudeł przechowywanych na strychu wyjmuje prawdziwe perełki.

Jedna z nich trafiła właśnie w nasze ręce - to list miłosny pisany przez Krzysztofa do Ewy na serwetce w słynnym barze Cisza Leśna, gdzie się poznali.

Reklama

- Ja byłam tam kelnerką, a Krzysiu śpiewał. Robił to pięknie i zawsze był elegancko ubrany. Nie byłam jego fanką, nie znałam jego kariery, to on zwrócił na mnie swoją uwagę i walczył o tę miłość - mówi nam Ewa Krawczyk.

Jak walczył? Wystarczy przeczytać co pisał: "Słodka moja, chciałbym cię zapewnić, że wszystkie moje myśli są poświęcone Nam! Są one przeważane bardzo słodkie, choć czasami (tak zwykle, po prostu) martwię się - bo znam życie. Pamiętaj, jestem w Tobie i po Twojej stronie. Kocham cię!".

Czytaj dalej na następnej stronie...

Liściki te Krawczyk przemycał podczas wspólnej pracy. Po niej, nad ranem, odprowadzał Ewę do domu. Tak się złożyło, że mieszkali wtedy w tym samym budynku, więc romans kwitł dniami i nocami (mimo czujności mamy Ewy, pani Klementyny, która pilnowała córki w Chicago). Zakończył się ślubem, i to nie jednym.

- Pierwszy ślub wzięliśmy w USA, drugi, cywilny, w Polsce, a po nim ten najważniejszy, w kościele - opowiada nam Ewa Krawczyk

Para ma też za sobą rozwód, który szybko uznała za nieporozumienie. Po nim przyszedł czas na kolejny ślub.

Można śmiało powiedzieć, że od 37 lat Ewa i Krzysztof Krawczykowie są nierozłączni i dobrze im z tym. Rozstanie, nawet na tydzień, jest dla piosenkarza koszmarem.

- Jestem tak przyklejony do Ewy, a Ewa do mnie, że nawet sobie tego nie wyobrażam. Raz spróbowaliśmy zrobić sobie tygodniową przerwę i czułem się, jakbym nie miał nogi albo ręki. Jednym słowem - jak kaleka. Bez Ewy wszystko wydawało mi się obce i takie dziwne - mówił Krawczyk w wywiadzie dla "Gali".

Do dziś zdania nie zmienił. Ewa Krawczyk znajomość podsumowuje to tak: - Przyznaję się bez bicia, że zawdzięczam Krzysztofowi praktycznie wszystko. Stworzył mnie taką osobą, jaką jestem. Nie jestem wymagająca i to, czego potrzebowałam do szczęścia, Krzyś mi dał.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Krawczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy