Tak to już chyba bywa, że jeśli zaczyna nam się układać w życiu zawodowym, to na ogół dzieje się to kosztem życia prywatnego. Chyba sporo na ten temat mogłaby powiedzieć Kinga Rusin.
Celebrytka z TVN święci teraz kolejne triumfy w pracy. Program "Agent" okazał się sporym sukcesem, a ona znów wróciła do łask Miszczaka. Niestety, nadmiar obowiązków sprawia, że niemal nie widuje się ze swoimi pociechami. Szczególnie mocno odczuła to w Wielkanoc!
Przez ostatnie lata Rusin nie spędzała tradycyjnie tych świąt, a pakowała walizki i wyjeżdżała z latoroślami na zagraniczne wojaże.
Ubiegłoroczną Wielkanoc gwiazda spędziła wraz z młodszą latoroślą i Kasią Sokołowską w Rzymie. „Babskie” święta upłynęły im na zwiedzaniu, delektowaniu się owocami morza i zakupach na słynnej Via Condotti.W tym roku Rusin liczyła, że będzie inaczej.
"Miała nadzieję, że Pola, studiująca na co dzień w USA, przyleci do kraju. Była gotowa zorganizować dla niej w domu prawdziwe, tradycyjne święta. Stało się jednak inaczej" – zdradza "Na Żywo" osoba z otoczenia Kingi.
Ku jej wielkiemu rozczarowaniu starsza córka postanowiła jednak zostać w Stanach. Wcześniej nie przyleciała też do Afryki, gdzie matka kręciła "Agenta", choć ta mocno ją do tego namawiała!
Doszło do tego, że Kinga widziała Polę ostatni raz w... Boże Narodzenie, czyli blisko cztery miesiące temu!
"Kinga z Afryki przywiozła mnóstwo zdjęć i opowieści, ale zdołała podzielić się nimi tylko z Igą. Z Polą się minęła... Gdy pod koniec lutego poleciała do Los Angeles relacjonować rozdanie Oscarów, dziewczyna wracała akurat z Polski do Nowego Jorku. Kinga nie miała czasu, by wybrać się na drugi kraniec Ameryki, gdzie studiuje jej latorośl. Znajomi dziennikarki sugerują, że niebawem będzie musiała zmierzyć się z syndromem pustego gniazda" - czytamy w tygodniku.
Zobacz również:
