Kayah przerywa milczenie po trudnym roku. Mówi o złamanym sercu
To był bardzo trudny czas dla Kayah. Zaledwie pod koniec lutego wokalistka poinformowała o śmierci swojego ojca, a kilkanaście dni temu zmarła jej mama. W najnowszym wywiadzie artystka opowiada o żałobie oraz złamanym sercu. "Gdy żegnasz matkę, to naprawdę żegnasz kawał siebie. Kiedy zaś nie masz już dwojga rodziców, dorastasz w mgnieniu oka" - wyznała poruszona 57-latka.
Kayah to jedna z najpopularniejszych polskich wokalistek. Szczyt jej kariery przypadł na przełom lat 90. i dwutysięcznych. To właśnie wtedy powstawały takie przeboje jak: "Prawy do lewego", czy "Testosteron". Jednak mimo upływu lat wokalistka nawet nie myśli o zakończeniu swojej kariery.
Nadal pozostaje aktywna zawodowo, dużo koncertuje i pojawia się na festiwalach. Nagrywa także utwory z artystami z młodszego pokolenia, jak "Ramię w ramię" z Viki Gabor.
Niestety, 2025 rok był jednym z najcięższych w życiu 57-letniej piosenkarki. Pod koniec lutego Kayah poinformowała o śmierci swojego ojca. Wokalistka miała bardzo trudne relacje z tatą. Mężczyzna zostawił rodzinę dla innej kobiety, gdy Kayah była jeszcze dzieckiem. Artystka otwarcie mówiła, że brakowało jej czułości ze strony ojca.
"Ojciec mnie nie kochał. I tę traumę noszę w sobie od lat. Myślę, że często u podstaw braku samoakceptacji leży relacja z rodzicami. Ojciec mnie krytykował" - wyjawiła przed laty w rozmowie z "Elle".
To jednak nie koniec złych informacji. Kilkanaście dni temu Kayah pożegnała także swoją ukochaną mamę, w międzyczasie odszedł też jej pies, który był wiernym towarzyszem piosenkarki.
"Moi mili. Ten rok nie należy do najłatwiejszych dla mnie. Pożegnałam Greya, 5 dni później tatę, a teraz mamę. Pożegnania są trudne. Nawet na peronie, chociaż wiemy, dokąd jedzie pociąg. Staram się stawić temu czoła. Szczególnie spotykając tak cudowną publiczność na koncertach" - pisała 57-latka na Instagramie.
Teraz Kayah udzieliła wywiadu tygodnikowi "Wprost". W szczerej rozmowie celebrytka opowiedziała o trudach żałoby.
"W czasie pogrzebu powiedziałam, że moja mama nigdy, w żadnym człowieku, nie widziała niczego złego. Mawiała, że 'nie ma ludzi złych, są tylko niekochani'. Potrafiła każdego wysłuchać i usprawiedliwić. Gdy żegnasz matkę, to naprawdę żegnasz kawał siebie. Kiedy zaś nie masz już dwojga rodziców, dorastasz w mgnieniu oka. Ale to są truizmy. Najgorsza okazuje się potem codzienność. Każdy z nas przechodzi to w inny sposób. Często w moich piosenkach opisywałam stratę, ale też ją gloryfikowałam, służyła mi często za inspirację. Myślałam, że umiem sobie z nią radzić" - wyznała wokalistka.
Kayah przyznała, że tym razem nie do końca poradziła sobie ze stratą.
"Ponieważ wszystko odbyło się na przestrzeni kilku miesięcy, człowiek ze złamanym sercem uczy się patrzeć mrokowi w oczy. Jest w jakiś sposób zaimpregnowany. Czasem włącza się wyparcie. Czasem rzuca się w ramiona życzliwych ludzi, bo boi się spać sam. Czasem włącza wszystkie możliwe światła w domu i telewizory, by gadającymi głowami zagłuszyć pustkę. A czasem idzie w miasto, by chcieć być jego częścią, a jednocześnie boleśnie zrozumieć, że choć świat pędzi dalej. Tak jak pisałam, w piosence 'Na paluszkach': 'Czy świat umrze trochę kiedy ja umrę?'" - dodała piosenkarka.
Zobacz też:
Kayah spakowała walizki i wyniosła się z kraju. Tak się urządziła
Niecodzienne sceny podczas występu Beaty Kozidrak. Kayah tym razem nie potrafiła się powstrzymać