Reklama
Reklama

Kamil Durczok wymazał z pamięci byłą żonę?

W dniu pięćdziesiątych urodzin podsumował swoje życie. Podziękował tym, którzy go wspierali. Ale o byłej żonie nie wspomniał ani słowem.

Nie wygląda na pięćdziesiątkę. Szczupły, opalony, dopracowana fryzura, ubrania najlepszych marek. Szczęśliwy, bo ma u boku piękną i młodą narzeczoną Julię Oleś (28 l.). Taki właśnie jest Kamil Durczok. W dniu urodzin na swoim profilu na Instagramie zamieścił wpis będący podsumowaniem jego dorobku.

- To był szczególny dzień. Pół wieku, to już poważny powód do przemyśleń. Mam kilka powodów do dumy. Syn, Julka, prawdziwi przyjaciele. Zawód, który sobie wymarzyłem i wywalczyłem - napisał. Wielu jego słowa sprawiły ogromną przyjemność. Ale zastanawia fakt, że niektóre osoby, ważne dla dziennikarza, zostały przez niego pominięte.

Reklama

Wśród nich znalazła się jego była żona Marianna Dufek. Nie wspomniał o niej ani słowem, choć przeżyli razem 20 lat. To ona pomogła mu odnieść zawodowy sukces. A nawet poświęciła własną karierę, by stworzyć mu prawdziwy dom...

Gdy Kamil z lokalnego radia TOP FM trafił do TVP Katowice, o kilka lat starsza Marianna była już gwiazdą stacji. Została jego mentorką, przyjaciółką, wreszcie żoną. Po ślubie i urodzeniu syna - Kamila Juniora - została w Katowicach, łącząc pracę z obowiązkami rodzicielskimi, a Kamil wyjechał robić karierę w stolicy.

Szybko piął się w rankingu dziennikarzy, aż stał się twarzą "Faktów" TVN. Zdobył serca widzów, którzy wspierali go, gdy chorował na raka. W tym trudnym czasie była też przy nim żona. Ale gdy wyzdrowiał, zniszczył swoje małżeństwo.

- Prowokowałem, odreagowywałem telewizję i stresy. Przywoziłem do domu ten świat, który zajmował mnie przez tydzień roboczy - opowiedział po latach. Przyznał, że nie był wierny żonie. - Planowałem przyszłość z jedną w koleżanek z pracy - zdradził w wywiadzie rok po wybuchu afery z mobbingiem w tle.

Kiedy TVN wręczył mu wypowiedzenie, a media roztrząsały kulisy afery, Marianna była przy nim. - Stanęła za mną. Tak po prostu. Wiedziała, że nawet jeśli wobec niej zachowałem się kiedyś nie w porządku, to nie jestem złym człowiekiem - mówił z podziwem.

Gdy zdruzgotany załamaniem kariery wylądował w szpitalu, ona jak lwica broniła go w mediach. Potem zeznawała na jego korzyść w sądzie, gdzie dochodził sprawiedliwości. - Można moje zachowanie zamknąć w dwóch słowach - lojalność i przyzwoitość. Tak się trzeba było zachować. Przede wszystkim z myślą o dziecku, które dla nas jest najważniejszą osobą - stwierdziła, będąc jeszcze żoną Kamila.

Wydawało się, że małżeństwo gwiazdora przeżywa renesans, tym bardziej że swoją książkę "Przerwa w emisji" Durczok opatrzył dedykacją: "Mojej żonie Mariannie, kobiecie, na którą nigdy nie zasłużyłem".

Niespodziewanie rozwiedli się w marcu 2017 r. - Od dnia rozwodu nie komentuję spraw pana Kamila Durczoka. Ja i on to dwa niezależne byty - oświadczyła Marianna w "Na żywo".

Kiedy eksmąż zaczął pokazywać się z młodszą kobietą, córką ich dawnych przyjaciół, odczuła to jako bolesny policzek. Wsparła męża Julii, oburzonego tym, że Kamil fotografuje się nie tylko z jego żoną ale i synem. - Siły. Trzymam kciuki. To da się przeżyć. Bywamy mimowolnymi aktorami w słabych spektaklach - napisała w internecie.

Czy to te słowa sprawiły, że Kamil postanowił wymazać ją z pamięci? Gdy tygodnik "Na żywo" poprosił ją o skomentowanie urodzinowego wpisu, odparła: "Mogę jedynie powiedzieć, że trzyma się umowy. Ustaliliśmy, że ani ja ani on nie mówimy o sobie nawzajem".

Czy tylko o to chodzi?

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Kamil Durczok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy