Kinga Rusin (49 l.) jakiś czas temu zrezygnowała z życia w stolicy i wyprowadziła się z dala od zgiełku miasta. Tygodnik "Dobry Tydzień" ujawnił, że początkowa zmiana miejsca zamieszkania związana była także z jej historią rodzinną. Najpierw gwiazda zaszyła się na Mazurach, a potem wyjechała na drugi koniec świata...
Kilka miesięcy temu gwiazda postanowiła zrezygnować z pracy w "Dzień Dobry TVN", czym zaskoczyła wielu.
Od dłuższego czasu właściwie nie pojawia się mediach, a przecież jeszcze na początku zeszłego roku była jedną z głównych bohaterek prasy bulwarowej.
Miało to związek z aferą, którą wywołało jej zdjęcie z wychudzoną Adele, którą poznała na jednej z imprez w Hollywood.
Szczegółowy opis zabawy z amerykańskimi gwiazdami został mocno skrytykowany, a jej samej zarzucono nadmierne przechwalanie się i nieroztropne wyjawianie szczegółów imprezy, która utrzymywana była w wielkim sekrecie.
Nie wolno było na niej nawet robić zdjęć, ale Rusin nieco nagięła te zasady. Skończyło się to tym, że dziennikarka ukryła słynne już zdjęcie, by nie wywoływać dalszego poruszenia w mediach.
Potem niemal zapadła się pod ziemię. Wiadomo było, że zaszyła się w jednej z mazurskich wiosek.
Teraz "Dobry Tydzień" ujawnia nieco więcej szczegółów. Zaskoczeń nie brakuje...