Ogromne zasięgi z łatwości mogłyby się przełożyć na dodatkowy zarobek - wiele gwiazd reklamując produkty czy usługi na swoich social mediach, "dorabia sobie" do gaż filmowych czy serialowych. Okazuje się, że Liszowska nie korzysta z tej możliwości.Damian Glinka postanowił spytać ją o małą aktywność na Instagramie przy okazji premiery spektaklu "Siedem sekund wdzięczności".
Jakoś tak się zdarzyło, życie nabrało innego rytmu. Nigdy nie chciałam, żeby posiadanie Instagrama łączyło się z jakąś presją (…). Ja cokolwiek wrzucałam na swój profil, to to nie było wymyślone, wykreowane – jak czułam, tak umieszczałam.
- wyjaśniła gwiazda "Przyjaciółek".Okazało się, że na prowadzenie konta namówiły aktorkę jej koleżanki z planu "Przyjaciółek"! Liszowska po pewnym czasie odkryła jednak minusy takiej formy komunikacji z fanami.
Instagram podobał mi się i za namową kochanych przyjaciółek i przy ich pomocy na planie, go założyłam. On ma wiele uroku – my decydujemy, co umieszczamy. Ale czasami te komentarze… Moje życie prywatne jest prywatne i publikuję tylko to, co czuję.
- jasno postawiła sprawę aktorka.Odpowiedź na pytanie, dlaczego Liszowska nie chce zarabiać na promowaniu produktów i usług w sieci, okazała się bardzo prosta.
42-latka przyznała, że ma to szczęście, że nie musi tego robić, w dodatku nie chciałaby nakładać na siebie dodatkowej presji, związanej z wypełnieniem kontraktu z producentami.
Rozumiecie jej podejście?Całą rozmowę możecie zobaczyć poniżej:













