Reklama
Reklama

Jan Englert chce spełnić marzenie córki

Nigdy nie ukrywał, że jego relacje z Helenką bywają trudne. Na szczęście to już przeszłość. Tak dobrze między nimi jeszcze nie było. Co za tym stoi?

Rodzice 18-letniej Helenki, Jan Englert (75 l.) i Beata Ścibakówna (50 l.) nie kryją dumy ze swojej pociechy. Ich radość związana jest z profesjonalnym podejściem ich córki do aktorstwa. Oboje docenili jej starania i postanowili zrobić dziewczynie niespodziankę. To miłe, zważywszy na to, że ich relacje nie zawsze dobrze się układały.

Związek Beaty i Jana od początku wzbudzał wiele kontrowersji. Ona była studentką warszawskiej PWST, on wykładowcą tej uczelni. Zauroczenie przerodziło się w miłość, tak silną, że Englert, dla młodszej od siebie o ćwierć wieku ukochanej, zdecydował się po 33 latach rozwieść z żoną - aktorką Barbarą Sołtysik, matką trójki ich dzieci. Niewiele osób wierzyło, że nowe uczucie przetrwa, ale oni, jakby na przekór wszystkim, byli szczęśliwi.

Reklama

W 1998 r. zalegalizowali swój związek, a dwa lata później zostali rodzicami. Dziewczynka z miejsca stała się ich oczkiem w głowie. - Janek jest wyczulony, jeżeli chodzi o naszą córkę. Hela to nasz pierwszoplanowy temat. Jeszcze tyle przed nami - dojrzewanie, jej pierwsza miłość, pierwsza praca. Ale nie będzie to takie bardzo trudne przy więzi, jaką ze sobą mamy - wyznała kilka lat temu Ścibakówna.

Choć wydawali się być na ten niełatwy okres dobrze przygotowani, przeżyli spore zaskoczenie. Gdy Helenka weszła w czas dojrzewania, pojawiły się problemy wychowawcze. Nastolatka buntowała się, że ma za dużo obowiązków pozaszkolnych - lekcje baletu, tenisa, angielskiego i chce żyć normalnie. Choć aktor starał się być cierpliwy i wyrozumiały, chwilami miał już dosyć fanaberii córki.

- Dorastająca panienka miewa kłopoty z porozumieniem się z kimkolwiek, nie tylko ze mną. Teraz jest ten gorszy okres w jej życiu - tłumaczył. Beata próbowała łagodzić konflikty, ale i ona przyznała w końcu, że między nimi nie ma porozumienia. - Krzyczy, trzaska drzwiami, a za chwilę przychodzi i mówi: "Mamo, czy możesz mi zaparzyć mięty?" - żaliła się w jednym z wywiadów aktorka.

Wszystko się zmieniło, gdy pasją Helenki stało się aktorstwo. Tylko w tym roku dziewczyna pojawiła się aż w czterech produkcjach. To sprawiło, że wyciszyła się, zaczęła zarabiać. O tym, że poważnie myśli o szkole aktorskiej, świadczyć mogą przygotowujące do egzaminu kursy, które zrobiła w wakacje w Londynie i Los Angeles.

Rodzice doceniają jej starania i metamorfozę, którą przeszła. Cieszą się, że po dawnej Heli nie ma już śladu. Teraz ich córka jest uśmiechnięta, odpowiedzialna i opanowana. Postanowili ją za to wynagrodzić i spełnić jej marzenie. Zamierzają kupić jej kawalerkę. Czy to znaczy, że niebawem ich rodzinne gniazdo opustoszeje?

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:


Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Jan Englert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy