Jacek Kawalec, absolwent Wydziału Aktorskiego PWSFTviT w Łodzi, związany obecnie z Teatrami Komedia, Syrena i Ochota, a ostatnio także, jako wokalista, z "Budką Suflera", po studiach zdążył zagrać 12 epizodycznych ról, między innymi w „Okruchach życia” i „Zmiennikach”, gdy dostał do prowadzenia „Randkę w ciemno” w TVP.
Był to jeden z pierwszych programów w polskiej telewizji, oparty na zagranicznym formacie. Pierwowzór, emitowany w amerykańskiej telewizji nosił tytuł „The Datig Game”.
Jacek Kawalec ujawnia skrety "Randki w ciemno"
„Randka w ciemno" zadebiutowała w TVP 11 grudnia 1992 roku i szybko stała się jednym z najbardziej ulubionych programów Polaków. Emitowany w piątkowe popołudnia program, w którym uczestnicy dokonywali wyboru spośród trojga kandydatów jedynie na podstawie ich odpowiedzi na pytania, przyciągał przed telewizory tłumy widzów. Para, która się w ten sposób dobrała, losowała wycieczkę, zagraniczną lub na terenie Polski, gdzie miała się lepiej poznać i po powrocie poinformować widzów, czy coś z tego w ogóle będzie.
Jak ujawnia po latach Jacek Kawalec w wywiadzie dla Plejady, kwestie do wygłoszenia uczestnicy mieli przygotowane przez redaktorów:
Dzisiaj internet jest jedną wielką randką w ciemno, więc ten program nie miałby już żadnej racji bytu. Już na pewno nie, jeśli byłby realizowany w tak siermiężny sposób, jak za czasów, gdy byłem jego prowadzącym. Redaktorzy, żeby zachować poprawność językową, pisali uczestnikom teksty. Ubierali ich myśli w bardzo okrągłe i sztucznie brzmiące zdania. Ja uważałem, że lepiej byłoby poświęcić więcej uwagi na znalezienie takich uczestników, którym nie trzeba będzie podsuwać słów, które mają wypowiedzieć.
Cóż, na początku lat 90. ubiegłego wieku niewiele osób było obeznanych z mediami, na większość kamera działała jednak paraliżująco. Pewnie trudno byłoby znaleźć osoby, które nie dość, że spełniałyby wymagania producentów w kwestii wieku i stanu cywilnego, to jednocześnie nie poddawałyby się tremie.
Dla Kawalca prowadzenie „Randki w ciemno” stało się przepustką do kariery, a jednocześnie go zaszufladkowało. Producenci i reżyserzy przestali go uważać za poważnego aktora. Jak wspomina sam Jacek:
Gdy zostałem jego prowadzącym, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że z dnia na dzień pojawi się takie zainteresowanie moją osobą. Ludzie zaczęli zaczepiać mnie na ulicy. Poza tym, mimo że wcześniej dostawałem sporo aktorskich propozycji, nagle wszystkie telefony się urwały. Tak mocno byłem kojarzony z "Randką…", że jeśli już ktoś chciał mnie w czymś obsadzić, to w roli Jacka Kawalca z "Randki w ciemno". To mnie w ogóle nie interesowało. "Randkę w ciemno" kręciłem tylko przez cztery dni w miesiącu, w pozostałe grałem w sztukach Szekspira, Gombrowicza i Fredry.
Dlaczego Kawalec odszedł z "Randki w ciemno"?
Jak wspomina Kawalec, chociaż zarobki w „Randce w ciemno”, ratowały jego finanse, bo, jak wspomina, w teatrze zarabiał mniej niż wynosił rachunek za gaz, to jego gaża była niewielka nawet jak na tamte czasy:
Zaczynałem od 250 zł za odcinek. A gdy żegnałem się z programem, moja stawka wynosiła 1200 zł za odcinek. Dla porównania, Cilla Black, która prowadziła "Randkę w ciemno" w Wielkiej Brytanii zarabiała 37 tys. funtów za odcinek. Gdy się o tym dowiedziałem, nie mogłem w to uwierzyć. Dlatego na kolacji z producentami brytyjskiej wersji, którzy mnie szkolili, trzykrotnie o to dopytywałem. Myślałem, że to jej roczna gaża. Jednak okazało się, że się nie przesłyszałem. Oczywiście, przeczytałem w prasie, że głównym powodem mojego odejścia z "Randki…" było to, że miałem za duże wymagania finansowe.
Kawalec pożegnał się z programem w 1998 roku. Prowadzenie przejął po nim Tomasz Kammel i „Randka” przetrwała w TVP jeszcze kolejne 7 lat, aż w końcu została zdjęta z powodu spadającej oglądalności. Jak sugeruje Kawalec, musiało do tego dojść, bo widzowie coraz mocniej wyczuwali sztuczność show:
Najbardziej poszło o to, że nieustannie krytykowałem sztuczność programu i pisanie tych tekstów. Denerwowało mnie też to, że w zależności od tego, czy bardziej prawicowa, czy lewicowa opcja rządziła Telewizją Polską, wymagano ode mnie, żebym rozmawiał z uczestnikami bardziej pikantnie lub żebym w ogóle nie poruszał tematów łóżkowych. Pamiętam, że kiedyś zasugerowałem, by zmienić nazwę programu na "Wycieczka w nieznane", bo "Randka w ciemno" od razu uruchamia wyobraźnie i zostawia pole dla dwuznaczności. Wiadomo przecież, że ludzie są ciekawi miłości i tego, co się z nią wiąże. Ona jest jednym z największych motorów napędzających ludzkość i obchodzi każdego, nawet najbardziej zatwardziałego cynika, który sam przed sobą się do tego nie przyznaje.
Zobacz też:
Brytyjski tabloid odkrył "tajemniczą chorobę" Putina. Oto szczegóły
Sara James nagrywa nowy singiel. Będzie kolejny hit?
Charków pod ostrzałem. Tłum cywilów ucieka przed wojną



***








