Reklama
Reklama

Irena Szewczyk zdobyła popularność serialem "Daleko od szosy". Co dzisiaj robi?

Popularność Irenie Szewczyk przyniósł serial "Daleko od szosy", gdzie wcieliła się w dziewczynę Leszka Góreckiego granego przez Krzysztofa Stroińskiego. Jak dziś wygląda jej życie?

W latach 70. uważano ją za jedną z najpiękniejszych polskich aktorek. Wysoka, jasnowłosa dziewczyna o zniewalającym uśmiechu i dźwięcznym głosie robiła na mężczyznach ogromne wrażenie. Aż trudno uwierzyć, że Irena Szewczyk w grudniu skończy 71 lat.

Niezapomniana Ania Popławska z lubianego przez widzów serialu "Daleko od szosy", pomimo ogromnego sukcesu, wybrała inną drogę w życiu...

Kiedy ona i Krzysztof Stroiński zostali zaangażowani do serialu, nie przypuszczali, że produkcja przyniesie im taką popularność.

Reklama

Aktorka miała wtedy 29 lat, w kieszeni dyplom łódzkiej Filmówki, a na koncie kilka ról. Jak sama przyznała, prywatnie nie była tak odważna jak jej  serialowa bohaterka - studentka z miasta zakochująca się w chłopaku z małej wsi i trwająca w tym uczuciu mimo wielu przeciwności losu i nieprzychylności własnej matki.

- Boję się tego, co będzie za tydzień, miesiąc. A Ania jest dzielna. Podejmuje niełatwą decyzję, chociaż wie, że może liczyć tylko na siebie i Leszka - opowiadała.

- Cieszyłam się, że to serial. Wszystko wydarzyło się w ciągu zaledwie kilku miesięcy, od stycznia do lipca. Najbardziej bałam się trzeciego odcinka. Był to bowiem moment, w którym zaczynałam konkurować z Bronką, a do niej widzowie się przyzwyczaili... - mówiła Irena Szewczyk w jednym z wywiadów.

Na co dzień grała na deskach Teatru Nowego w rodzinnej Łodzi. W 1976 roku wyszła za operatora filmowego Krzysztofa Bobrowskiego (71 l.).

- Mój prywatny ślub odbył się na tydzień przed filmowym - zdradziła. Kiedy kilka lat wcześniej spotkali się na uczelni, od razu wiedziała, że to ten jeden jedyny. Wysoki, szczupły, z burzą włosów, szybko zawładnął jej sercem. Małżeństwo nie przetrwało jednak próby czasu, a pan Krzysztof wkrótce wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Do dziś mieszka w Chicago.

Rola Ani przyniosła Irenie Szewczyk niezwykłą popularność, a z oznakami sympatii spotykała się na co dzień. I to nie byle jakimi jak na tamte czasy! - Pewna miła pani w sklepie z gospodarstwem domowym obiecała odłożyć mi komplet zagranicznych garnków, jeśli jej powiem, jak skończy się serial - śmiała się aktorka.

Dwa lata później wyjechała z Łodzi i zaczęła grać w stołecznych teatrach. Nie zagrzała tam jednak długo miejsca. W połowie lat 80. wróciła do rodzinnego miasta, a w 1994 roku na stałe pożegnała się z aktorstwem.

Została pracownikiem naukowym w Katedrze Pedagogiki Przedszkolnej i Wczesnoszkolnej Uniwersytetu Łódzkiego. W lutym 2010 roku otrzymała stopień doktora habilitowanego, a rok później została profesorem nadzwyczajnym i odnalazła swoje powołanie. Studenci ją uwielbiają.

- To niezwykła osobowość. Jej urok osobisty i empatia, którą emanuje dookoła, jest niespotykana. Miałam przyjemność zdawać u niej egzamin dyplomowy. To było niepowtarzalne uczucie. Cieszę się, że mogłam poznać ją osobiście - napisała w internecie jedna z jej byłych studentek.

Irena Szewczyk nie tylko uczy, ale także pisze prace naukowe. Jest dumna z syna Michała, który poszedł w jej ślady i również jest naukowcem. Wykładają na jednym wydziale, piszą razem książki o roli teatru w wychowywaniu dzieci i młodzieży. Praca naukowa pochłania ją bez reszty. A seriale ogląda już tylko jako widz.

***

Zobacz więcej materiałów:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama