Anna Mucha kilka dni temu wybrała się z ze swoim chłopakiem do restauracji na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, specjalizującej się w owocach morza. Niestety, drogi obiad nie zaspokoił jej gustów. Jak po powrocie wyznała na Instagramie, nie dość, że jej nie smakowało, to jeszcze dostała zły stolik:
Jeżeli ja mam do wydania 700 złotych na obiad, to ja za te 700 złotych mogę zjeść jak król w wielu miejscach w Warszawie, więc po cholerę ja mam iść do "X" na Krakowskim Przedmieściu, zwłaszcza że siedziałam tyłem, więc nic nie miałam z tego Krakowskiego Przedmieścia! Zapłaciliśmy absurdalnie dużo, absurdalnie drogo w stosunku do jakości. (…) Dostaliśmy przystawki i dania główne, z których to przystawek jednej kompletnie nie zjedliśmy, ponieważ była pozbawiona smaku i była żadna, druga była pyszna – te przegrzebki. Do tego dostaliśmy ostrygi, które były średnie, bardzo średnie!
Być może Mucha liczyła na to, że właściciele restauracji ugną się pod jej miażdżącą krytyką. Przed 9 laty przekonała się o celebryckiej sile, gdy poskarżyła się, że na stacji Orlenu nie znalazła przewijaka dla dzieci. Orlen nie tylko publicznie ją przeprosił, lecz jeszcze zapewnił, że podejmie wysiłki w celu zapewnienia większej ilości przewijaków na stacjach benzynowych.
Tym razem tak łatwo nie poszło. Nie dość, że doczekała się uszczypliwej odpowiedzi ze strony właścicieli lokalu, która dała Musze wprost do zrozumienia, że nie zna się na ostrygach, a ceny figurują w menu, więc już przy zamawianiu wiedziała, ile zapłaci, to jeszcze oberwało jej się od mentorki Ireny.
Irena Kamińska-Radomska strofuje Annę Muchę
Irena Kamińska-Radomska, specjalistka z zakresu międzynarodowego protokołu i etykiety biznesu, absolwentka The Protocol School od Washington, czyli mentorka Irena z „Projektu Lady”, słynie z dość bezkompromisowych opinii. Jedną z nich wymierzyła właśnie w Anię. W rozmowie z Plotkiem, podobnie jak właścicielka restauracji, podważa kompetencje Muchy do krytykowania ostryg:
Jeśli chodzi o ostrygi… Jak tu się w ogóle czepiać… Niedobre ostrygi, to są ostrygi zepsute. Jeśli ktoś ma zastrzeżenia, można zamówić ostrygi zamknięte i poprosić o całe oprzyrządowanie, które nie jest wielkie i spróbować wyjąć ostrygę samemu. Jeżeli potrawy były nieświeże, to pani Anna rozchorowałaby się prawdopodobnie. Jeśli to była tylko krytyka, to bardzo nieodpowiednia do sytuacji. Smaki są kwestią gustu (…). Krytyka publiczna to jest wynoszenie się, pokazanie się ze strony znawcy. „Ja tu będę krytykować, mam cudowne podniebienie i takie smaki z Krakowskiego Przedmieścia mi nie odpowiadają”. Nie znam sytuacji rzeczywistej związanej z panią Anną, ale tak po prostu nie powinien zachowywać się klient.
Kolejne zastrzeżenie, jakie wysuwa mentorka Irena, dotyczy sposobu załatwienia sprawy. Jej zdaniem Mucha wybrała akurat najmniej eleganckie:
Moim zdaniem nawet chwalenie czasami może być uznane za niegrzeczne, ponieważ jest to stawianie się w pozycji konesera. A czy Pani Anna Mucha nim jest? Tego nie wiem. Natomiast jeśli chodzi o krytykę, krytyka zawsze, mocno podkreślam, zawsze powinna być kierowana bezpośrednio do osób, które na nią zasługują. Czyli jeśli coś było nie tak, powinno się to powiedzieć w cztery oczy kelnerowi, który obsługiwał aktorkę.
Cóż, sytuacja zdaje się przybierać niekorzystny dla Muchy obrót. Chyba nie tego się spodziewała…



***