Choć od rozwodu pary minęło 38 lat, to właśnie teraz wychodzą na jaw nowe fakty dotyczące rozstania.
Były małżonek gwiazdy i jednocześnie jej ówczesny menedżer na szczerość zdobył się w książce pt. "Wymyśliłam cię. Irena Jarocka we wspomnieniach", która do księgarń trafi w listopadzie.
"Rozstaliśmy się. Płakałem ja, płakała ona. Ale zakochała się" - opowiada Marian Zacharewicz.
"(...) Była przepracowana, wiem, ale ja też byłem przepracowany. Czasami w sobotę czy w niedzielę dawaliśmy cztery koncerty, a nawet pięć. Mordercza praca, ponad siły. Mogła mieć dosyć. I koncertów, i mojego uporu, żeby wciąż iść do przodu. Jednak nie myślałem, że się rozstaniemy...
Często nie było mnie w domu. Poza tym bardzo chciała mieć dziecko, ale była wtedy pierwsza w Polsce, więc powiedziałem jej, że może poczekajmy, może za rok... Dziś myślę, że przede wszystkim tego nie mogła mi wybaczyć" - przyznaje gorzko Zacharewicz.

Artystka była niezwykle rodzinną osobą i miała silną potrzebę macierzyństwa. Michała Sobolewskiego, młodego informatyka z Polskiej Akademii Nauk, poznała w czasie trasy koncertowej w Rosji. Podzielał jej rodzicielskie pragnienia. Zamieszkali razem niedługo po wypadku samochodowym, któremu oboje ulegli w Warszawie w 1976 roku. On wyszedł bez szwanku, ona zaś długo walczyła o życie i zdrowie. I to Michał częściej niż zabiegany mąż odwiedzał piosenkarkę w szpitalu.
Jego troska i podobna hierarchia wartości ujęły Irenę tak bardzo, że zdecydowała się wywrócić swoje dotychczasowe życie do góry nogami. W 1978 roku rozwiodła się z Marianem, a cztery lata później została mamą Moniki. Wkrótce też poślubiła Michała Sobolewskiego. Gdy kilka lat później mąż dostał intratną propozycję pracy na jednej z amerykańskich uczelni, Irena nie wahała się. Znów postawiła na rodzinę i pojechała razem z mężem za ocean.
Zobacz również:

***
Zobacz więcej materiałów:








