25-letnia Iga Kreft (sprawdź!), znana fanom serialu „M jak miłość” jako Ula, zdobyła się ostatnio na szczere wyznanie. Jak ujawniła na Instagramie, od sześciu lat zmaga się z poważną chorobą psychiczną. W Polsce, gdzie ten temat nadal uważany jest za tabu, wymaga to nie lada odwagi. Iga postanowiła podzielić się swoją historią, żeby ośmielić osoby, mająca podobne problemy, by nie wahały się o nich mówić, ani szukać pomocy:
W powyższych slajdach bardzo trudna i bolesna dla mnie historia, którą dzielę się z Wami bo wierzę, że może być pomocna dla innych. Piszę to drżącymi palcami bo boję się wiadra pomyji, które mogą zostać na mnie wylane, ale zaryzykuję bo gdybym ja kilka temu przeczytała taką relację myślę, że wcześniej bym sobie poradziła!!! A warto! Warto walczyć o zdrowie. Również psychiczne! Pamiętaj, jeśli jest źle nie bój się szukać pomocy! Mam nadzieję, że moja historia zainspiruje tych z Was, którzy jeszcze nie postanowili zadbać o siebie- proszę Was- nie bójcie się ukochać siebie!
Iga Kreft ujawnia prawdę o swoim zdrowiu
Jak wyznała Iga, minione sześć lat jej życia minęło w cieniu nerwicy z epizodami depresji. Choroba nasiliła się dwa lata temu, gdy Kreft rozpoczynała swoją przygodę z programem „Twoja twarz brzmi znajomo”. Jak przyznaje, za dużo wtedy wzięła sobie na głowę, zamiast mierzyć siły na zamiary:
Od 6 lat choruję na nerwicę z epizodami depresji. Dwa lata temu przeszłam załamanie nerwowe, a o samej depresji dowiedziałam się na tydzień przed rozpoczęciem programu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Było to cholernie trudne wyzwanie i jak wchodziłam na próby to naprawdę miałam czarne myśli. Gdyby nie leczenie nie wiem jakby to się skończyło... Nikt wtedy nie wiedział o tym, bo było to dla mnie potwornie wstydliwe...
O tym, że przeżywa wszystko w inny sposób niż jej znajomi, Kreft zrozumiała mając 19 lat. Jednak początkowo wydawało jej się, że trzyma swoją nerwicę w ryzach. Sytuacja wymknęła się spod kontroli dwa lata temu. Została ze swoimi problemami zupełnie sama. Jej chłopak mieszkał wtedy poza Polską, a od rodziny dzieliło ją pół tysiąca kilometrów:
Było mi cholernie ciężko. Bycie samemu w Warszawie (Wiktor wtedy mieszkał na Islandii, rodzina 500 km ode mnie) i przechodzenie depresji nie mając nawet chwili, żeby zadbać o siebie to piekło. 3, 4 h snu, z jednej roboty do drugiej...
Doszło do tego, że w głowie aktorki zaczęły pojawiać się myśli samobójcze. Do Kreft dotarła powaga sytuacji i zgłosiła się do specjalisty. Początkowo przepisane przez niego leki pomagały, ale ostatnio stan zdrowia młodej celebrytki znów się pogorszył:
Zaburzenia akcji serca, notoryczna senność, dramat z każdej sytuacji, płacz o pierdoły, generalnie moje całe życie stało się jakimś filmem katastroficznym (oczywiście tylko w mojej głowie. Obecnie jestem po masakrze emocjonalnej, po przygotowaniu projektu, który wypłukał ze mnie wszystkie leki i nagle poczułam się jak wtedy w sierpniu po egzaminach, ale teraz wiem, że to choroba i wiem jak ją poskromić. Stąd też mój samotny wyjazd do Włoch i chęć zrobienia czegoś dla siebie, bo tego uczę się też na terapii, która bywa mega ciężka.
***








