Reklama
Reklama

Helena Englert wyprowadziła się z domu. Tak teraz mieszka

W domu aktorskiej pary Beaty Ścibakówny (51 l.) i Jana Englerta (76 l.) zapanowało wielkie poruszenie. Choć długo się do tego przygotowywali, przed nimi trudna próba. Najmłodsza latorośl właśnie wyfrunęła z rodzinnego gniazda i zaczyna własne życie...

Nie spodziewali się, że to rozstanie będzie tak trudne. Jeszcze w samochodzie, gdy odwozili córkę Helenę (19) na lotnisko, panowała radosna atmosfera. Żartowali, on dopytywał czy wszystko zostało spakowane i zabrane.

- Trudno się rozstawać - wyznała Helena, bo kiedy przyszedł moment pożegnania, aktor nie mógł pohamować łez. Wszystko dlatego, że jego ukochana córeczka właśnie wyjechała na drugi koniec świata. A przecież cała rodzina szykowała się na ten moment od kilku miesięcy, gdy dotarła do nich radosna wiadomość.

- Helena została studentką szkoły teatralnej na jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie: New York School of the Arts - zdradziła wówczas dumna Beata.

Reklama

W domu zapanowała wielka radość. Rozpoczęły się też przygotowania do wyjazdu. Helena chciała zakończyć rozpoczęte projekty i wypełnić zobowiązania, których się podjęła. Dlatego przez całe wakacje intensywnie pracowała na planie serialu "Barwy szczęścia". Zagrała również w filmie "Wszystko dla mojej matki". Przed wylotem zorganizowała też pożegnalną imprezę dla przyjaciół. Niestety, z powodu obowiązków zawodowych ojciec nie mógł lecieć z nią do Nowego Jorku. Ale towarzyszyła jej mama. 

- Helena wchodzi w dorosłość. To dla niej, ale i dla nas jako rodziców, ważny moment. Chcemy jej pomóc na tyle, na ile będzie to możliwe - powiedziała "Na Żywo" Beata.

Jan nalegał, aby córka zamieszkała w wynajętym przez nich mieszkaniu, ale dziewczyna wybrała pokój w campusie studenckim. Nie ma tam zbyt wielu wygód, ale istotna okazała się lokalizacja i możliwość przebywania z innymi studentami. 

- Jest towarzyska i nie zamierza się izolować. Ma świadomość, że ojciec chce dla niej jak najlepiej, ale sama zdecydowała o tym, gdzie zamieszka - twierdzi przyjaciel aktora. Englert zaakceptował decyzję córki. Jest z niej bardzo dumny. Wybór szkoły w Nowym Jorku to oznaka ambicji. Mogła przecież studiować w Polsce, ale wówczas pewnie zarzucano by jej, że korzysta z rodzinnych koneksji.

Artysta, choć zastrzegał, że nie wiadomo, czy Helena zostanie aktorką, podświadomie czuł, iż tak będzie. Od najmłodszych lat przyprowadzała do Teatru Narodowego koleżanki ze szkoły.

- Pokazywała im kulisy i zawsze czuła się tutaj jak u siebie. Grzeczna, ułożona, wiadomo było, że pójdzie w ślady pana dyrektora i jego żony - mówi nam jedna z pracownic. Choć Helena dopiero wyjechała, Jan  już odlicza dni do spotkania z córką. Kupił jej bilet powrotny na grudzień. Chce, by jak dotychczas, razem ubierali choinkę  i wspólnie zasiedli do Wigilii.


Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy