"Chociaż minęło sporo lat, ciągle wydaje mi się abstrakcyjne, że Jego już nie ma" - napisała w 12. rocznicę śmierci taty Hanna Śleszyńska (61 l.).
Myśli o nim każdego dnia, np. pijąc herbatę.
"Łapię się na tym, że oceniam jakość wody, jak kiedyś on, hydrolog" - wyznała.
Pamięta, jakby to było wczoraj, gdy uczył ją i brata a później także jej starszego syna Mikołaja jeździć na rowerze. W mieszkanku na warszawskim Mokotowie, w którym dorastała, zawsze rozbrzmiewał śmiech.
"Było ciasno, ale wesoło" - wyznała "Dobremu Tygodniowi".
Jej tata miał wspaniałe poczucie humoru i słuch muzyczny, które po nim odziedziczyła. Hanna cieszy się, że jej synowie dorastali z nim u boku.
"Dla wnuków zawsze miał czas oraz cierpliwość" - zapewnia i wspomina z uśmiechem, że przepowiadał iż jeden z chłopców zostanie prezydentem.
Dzisiaj wracają te wszystkie piękne chwile.
"Myślę, że Tata był ze mnie dumny" - mówi wzruszona.
Zobacz również:

***Zobacz więcej materiałów wideo:








