Halszka Wasilewska, która jako pierwsza mówiła w mediach publicznych o alkoholizmie jako chorobie i w dodatku zapraszała do studia na Woronicza osoby uzależnione, nigdy nie kryła, że do TVP trafiła... po znajomości. Rozpoczynała akurat szesnasty rok pracy w "Sztandarze Młodych", gdy zadzwonił do niej były kolega z redakcji z propozycją, by pomogła mu zbierać materiały do bijącego wtedy rekordy popularności Studia 2. Tym kolegą był Edward Mikołajczyk - jeden z najbliższych współpracowników późniejszego założyciela TVN Mariusza Waltera.
Od gońca do gwiazdy
Edward skontaktował się ze mną i powiedział, że potrzebuje pomocników, dziennikarzy współprowadzących programy w Studiu 2, którzy potrafią zrobić dobrą dokumentację, nie boją się mówić tego, co myślą i nie zżera ich trema, gdy pojawią się na wizji. Najwyraźniej w jego ocenie takim dziennikarzem właśnie byłam. Pojawiłam się więc na wizji, a potem Mariusz Walter podjął decyzję, że bierze mnie na stałe
Na początku Halszka była gońcem. Żartuje, że dziennikarstwa telewizyjnego uczyła się "przynosząc, podając i zamiatając". Pewnego dnia Mariusz Walter wpadł na pomysł, by w TVP stworzyć jakiś codzienny program o zwykłych sprawach. Jako redaktor naczelny Redakcji Widowisk Publicystycznych i Form Dokumentalnych Studia-2 Telewizji Polskiej ogłosił wewnętrzny konkurs na tematykę takiego programu. Halszka wymyśliła wtedy, by zacząć rozmawiać na antenie o alkoholizmie.
Zrobiłam jeden odcinek i wtedy Mariusz Walter kazał mi zrobić pięć następnych. Potem, gdy chciałam się z nim spotkać, sekretarka powiedziała, że szefa nie ma, ale program już jest w ramówce
Halszka Wasilewska do dziś pamięta, że ówcześni szefowie TVP długo nie chcieli się zgodzić, by zaprosiła do studia osoby uzależnione. Bano się, że jej goście będą pijani i może dojść do awantury, nad którą nie uda się jej zapanować. W końcu dostała zgodę na sprowadzenie na Woronicza "autentycznych" - ale trzeźwych - alkoholików.
Chciałam, żeby do studia przyszli nie ci pijani ani ci, którzy po wyjściu znowu się napiją, ale ci, którym udaje się wytrzymać w trzeźwości, choć mają w sobie ten mocny, trudny do pokonania przymus picia

To ona wymyśliła "Kawę czy herbatę"
Halszka Wasilewska przez kilkanaście lat rozmawiała na antenie o uzależnieniach. W 1992 roku zaproponowała szefom wprowadzenie do ramówki codziennego programu... śniadaniowego. To ona wymyśliła "Kawę czy herbatę" wzorowaną na amerykańskim "Good Morning America", prowadziła ją przez trzynaście lat i kierowała zespołem redakcyjnym przygotowującym każdy jej odcinek.
Proponowaliśmy wspólny łyk śniadaniowego napoju z ludźmi, którzy mieli do powiedzenia coś ważnego, ciekawego, zabawnego, przydatnego w życiu. Nadto - prognoza pogody, rzut oka do porannych gazet, zachęta do troski o zdrowie i dobry humor. Wraz z nami witali telewidzów ludzie, o których się mówiło, których warto było posłuchać i na których miło na nich popatrzeć
Mąż dowcipniś
Za swój największy sukces Halszka Wasilewska uznaje jednak nie "Kawę czy herbatę", ale programy poświęcone wychodzeniu z uzależnienia. "Wódko, pozwól żyć" i "Nocne czuwania od butelki" uratowały mnóstwo ludzi, a z Halszki uczyniły gwiazdę...
Dziennikarka tak bardzo kojarzyła się Polakom z alkoholem, że posądzano ją, iż sama ma z nim problem. Niektórzy jej redakcyjni koledzy plotkowali, że pije także jej mąż! Starszy od niej od dziewięć lat Jerzy Wasyłyszyn, znany warszawski dermatolog, czasami żartował w towarzystwie, że nie pije z powodu "problemów rodzinnych", czym tylko podsycał plotki. Ci, którzy dobrze go znali, doskonale wiedzieli, że jest abstynentem.
Jerzego Wasyłyszyna - wynalazcę pierwszego na świecie filtru chroniącego przed promieniowaniem ultrafioletowym powodującym oparzenia słoneczne (opatentował go w 1972 roku) - Halszka Wasilewska wciąż nazywa miłością swojego życia. Byli małżeństwem przez prawie pół wieku. Ich syn Tomasz poszedł w ślady ojca, został dermatologiem i od 1997 roku kieruje własną przychodnią.
Od śmierci męża (doktor Jerzy Wasyłyszyn odszedł 1 czerwca 2011 roku) Halszka Wasilewska rzadko pojawia się publicznie. W ubiegłym roku odebrała nagrodę Ocaleni 2020, którą wręczono jej z okazji emisji setnego odcinka programu "Ocaleni" będącego kontynuacją jej programu sprzed lat.

Mam osiemdziesiąt lat, chodzi mi się coraz trudniej. Ale chodzę... Moją kondycję trzymają psy
Halszka Wasilewska żałuje, że dziś nie ma w telewizji prawdziwych gwiazd - takich, jakimi kiedyś byli Krystyna Loska, Edyta Wojtczak, państwo Gucwińscy, Elżbieta Dzikowska i Tony Halik czy Olga Lipińska. Dziennikarka twierdzi, że w TVP dziś są sami celebryci i tylko jedna... ikona.
Elka Jaworowicz... Ona do perfekcji doprowadziła zajmowanie się sprawami zwykłych ludzi. Wiele razy walczyła z szefami i zawsze zwyciężała
Halszka Wasilewska nie kryje, że odkąd jest na emeryturze, bardzo rzadko ogląda telewizję, a informacji z kraju i ze świata szuka w internecie.
Tam dowiem się o wiele więcej i szybciej w tym samym czasie. Nie potrzebuję komentarza, nie lubię, jak mi się mówi, co mam myśleć. Myśleć to ja potrafię sama i to jest dowód, że jeszcze żyję

***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:








