Reklama
Reklama

Halina Mlynkova opowiedziała o traumatycznych wydarzeniach w swoim życiu. "Najtrudniejszy czas"

Halina Mlynkova była niedawno gościem w podcaście u Żurnalisty. Kobieta w trakcie rozmowy zdradziła kilka szczegółów na temat swojego życia prywatnego. Wokalistka opowiedziała też o najgorszym czasie. Mało kto spodziewał się tak mocnych słów z jej ust.

Halina Mlynkova w podcaście u Żurnalisty

Halina Mlynkova w rozmowie z Żurnalistą opowiedziała o najbardziej traumatycznych przeżyciach, jakie doświadczyła. Wokalistka ponad 20 lat temu straciła ojca, który zmarł niespodziewanie w wyniku wylewu.

Okazuje się, że artystka bardzo przeżyła śmierć ojca i przez lata zastanawiała się, czy była w stanie zapobiec jego śmierci.

Zobacz też: Mlynkova w ostatniej chwili odwołała występ w TVP. Niewiarygodne, dlaczego to zrobiła

Reklama

Halina Mlynkova opowiedziała o śmierci ojca

Ojciec Haliny Mlynkowej Władysław Młynek przez lata pracował jako nauczyciel. Mężczyzna był także dyrektorem artystycznym męskiego chóru Gorol w Jabłonkowie. Władysław spełniał się również jako dyrektor artystyczny festiwalu Gorolskie Święto. Młynek był założycielem wielu chórów w całym regionie, a także członkiem kilku organizacji literackich. Tata Haliny miał 67 lat, kiedy zmarł.

W wywiadzie dla Żurnalisty Halina wyznała, że przez lata nie mogła pogodzić się ze śmiercią ojca. Kobieta uważała się za winną jego odejścia. Widziała pierwsze objawy, a nie zareagowała w odpowiedni sposób.

"To był najtrudniejszy czas w moim życiu. To było coś, do czego nie chciałabym już wrócić. Ja też przeżywałam śmierć mojego taty, dla mnie to była taka sama trauma. Tym bardziej że ja byłam z nim ostatnia. Ten proces wylewu zaczął się, kiedy on mnie już odwiózł na dworzec. Ja widziałam, że on jest dziwny, ale myślałam, że on się na mnie obraził, że mu gazety nie chcę kupić. A on już się źle czuł. Wrócił do domu i zmarł. On mnie odwoził rano na dworzec i do 10 minut go nie było czy tam do 20. Analizowałam oczywiście do ostatniej chwili, łącznie z tym to, że nie dałam mu ostatniego buziaka. Jak to zawsze robiłam. Myślałam wtedy, że wrócę w środę, a to był poniedziałek. Myślę, dobra zaraz w środę się widzimy. Analizujesz takie rzeczy, myślisz sobie, jakbym wiesz, wróciła, jakbym nie pojechała rano, może byśmy go uratowali, nie wiem" - powiedziała Halina w rozmowie.

W dalszej części rozmowy Mlynkova wyjawiła, że kiedy jej ojciec zmarł, ona miała jedną z ważniejszych tras koncertowych w życiu. Wokalistka musiała jednak wspierać matkę, która po śmierci ukochanego męża była w rozsypce.

"Mama, która go bardzo kochała, ale obciążyła mnie wszystkimi żalami, które miała do niego, ze względu na to, że on jej po prostu odszedł. Naprawdę ona go bardzo kochała. To było też specyficzne małżeństwo, ze względu na to, że moja mama była właśnie tak mocno skupiona na tym, żeby nam dać ten parasol ochronny, a z drugiej strony ten jej szalony artysta. Ona z nim nie miała łatwo. Natomiast nagle spada to na mnie. Siedzi godzinami i mi o tym opowiada, a ja byłam w trakcie trasy koncertowej, gdzie zagraliśmy podobno w rok czy ileś tam ponad 1000 koncertów. Graliśmy po 3 koncerty, w ogóle ja już nie wiedziałam, jak się nazywam i w międzyczasie jeździłam jeszcze wspierać moją mamę" - przyznała Mlynkova.

Zobacz też:

Halina Mlynkova i Łukasz Nowicki zaskoczyli. Spływają gratulacje z całej Polski

Halina Mlynkova z Tulią śpiewa o kobiecej sile. Wiele kobiet ją zraniło 

Łukasz Nowicki nie ukrywa żony. Jego wybranka to prawdziwa piękność


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Halina Mlynkova
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy