W czasach PRL-u, gdy internet nie był nawet w sferze marzeń, nie wspominając o mediach społecznościowych, telewizja, radio i prasa podlegały ścisłej cenzurze, a telefon był tylko w niektórych domach, fani zaskakująco dużo wiedzieli o życiu prywatnym swoich idoli.
Plotki rozpowszechniano metodą szeptaną, co sprawiało, że dosłownie rosły w oczach. Na własnej skórze doświadczyła tego Urszula Sipińska. Prawdę wyjawiła dopiero po latach w autobiograficznej książce "Gdybym była aniołem".
Sipińska i Rodowicz rywalizowały, ale przyjaźniły się z tym samym artystą
W latach 70. Urszula Sipińska była wielką gwiazdą. O miano diwy rywalizowała z Marylą Rodowicz. Ich konflikt rozpalał wtedy całą Polskę. Eskalacja nastąpiła podczas opolskiego festiwalu w 1977 roku. Kiedy Sipińska skończyła śpiewać piosenkę "Nastroje, nas troje", na scenę wtargnęła Maryla Rodowicz i między dwiema artystkami doszło do słynnej bitwy na kapelusze.
Obie piosenkarki ponad wszelką wątpliwość łączyło jedno: przyjaźń z Sewerynem Krajewskim. Muzyk był świadkiem na ślubie Rodowicz z Andrzejem Dużyńskim, a ona w rewanżu próbowała go wyswatać ze swoją najlepszą przyjaciółką, Heleną Vondráčkovą.
Krajewskiego wiele łączyło też z Urszulą Sipińską. Swój trwający 2 lata romans utrzymywali w ścisłej tajemnicy, a przynajmniej tak im się wydawało...
Fanki Krajewskiego do niewinnej wizyty dopowiedziały całą historię
Wielbicielki Krajewskiego nie tylko się o tym dowiedziały, lecz także wymyśliły im datę i miejsce ślubu. Jak wspominała Sipińska w wydanej w 2018 roku książce "Gdybym była aniołem":
"Z Krajewskim byłam dwa lata i było fajnie, ale nam nie wyszło".
W Wielkanoc 1970 roku Krajewski złożył wizytę w rodzinnym domu Sipińskiej w Poznaniu. Lawina plotek ruszyła natychmiast i po chwili wszystkie fanki artysty wiedziały, że na pewno przyjechał prosić ojca Sipińskiej o jej rękę oraz dać na zapowiedzi.
Jak wspominała Sipińska, nie minęło wiele czasu, by którejś kwietniowej niedzieli zaintrygował ją tłum zbierający się wokół pobliskiego kościoła. Piosenkarka uznała, że widocznie odbędzie się tam jakiś ważny ślub, ale nie pomyślała, że jej własny…
Wątpliwości rozwiali fani, którzy dobijali się do drzwi mieszkania rodziców artystki, z pretensjami, że ceremonia miała zacząć się o trzeciej po południu, a jest czwarta, co oznacza, że nowożeńcy są już o godzinę spóźnieni. Jak wspominała Sipińska:
"Tata wrócił kompletnie zdezorientowany. Rozłożył bezradnie ręce i zaczął mówić podniesionym głosem: Musimy coś z tym zrobić! Oni myślą, że Ula bierze ślub z Krajewskim! Idź, zobacz te dziewczyny! Wariują, bo myślą, że za chwilę zobaczą ciebie i Seweryna. Powiedziałem im, że to bzdura, ale nie chcą słuchać. Twierdzą, że wasz ślub był w zapowiedziach".
Urszula Sipińska musiała uciec się do fortelu
Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta, bo fanki Krajewskiego sprawiały wrażenie gotowych na wszystko, by zobaczyć swojego idola. Jak pisze w swojej książce Sipińska, z tego wszystkiego wpadła na rozpaczliwy pomysł:
"Wyjęłam kwiaty z wazonu, z szafy mój biały strój i zawołałam szwagra Grzesia, który był trochę podobny do Seweryna. Rozkazałam: Wskakuj w garnitur ojca od ślubu. To jedyny sposób na rozładowanie atmosfery. Weźmiemy ślub!"
Po utorowaniu sobie drogi do kościoła Sipińska postanowiła zakończyć mistyfikację i ogłosiła, że nie tylko nie bierze ślubu z Krajewskim, lecz nawet nie wie, gdzie Seweryn obecnie przebywa, a nastroje ukoiła za pomocą autografów. Jak wspominała z perspektywy czasu, przez bite dwie godziny nie wypuszczała długopisu z ręki…
Zobacz też:
To ona była „Anną Marią” z utworu Krajewskiego. Artysta zdradził prawdę po latachRodowicz i Sipińska rywalizowały od lat. Kapelusz przelał czarę goryczy
Jest twórcą największych polskich przebojów. Oto TOP10 najlepszych piosenek Seweryna Krajewskiego
