Reklama
Reklama

Ewa Drzyzga przeżyła trudne chwile po narodzinach synów

Ewa Drzyzga (49 l.) od wielu lat przepytuje ludzi na antenie, nie znając tematów tabu. Jednak o swoim życiu prywatnym do tej pory powiedziała niewiele. Aż do teraz...

Ewa Drzyzga (49 l.) od wielu lat przepytuje ludzi na antenie, nie znając tematów tabu. Jednak o swoim życiu prywatnym do tej pory powiedziała niewiele. Aż do teraz...


"Rozmowy w Toku", talk-show Ewy Drzyzgi, jest na antenie od piętnastu lat, a jego popularność nie słabnie. Przede wszystkim dzięki niej.

Zaskarbiła sobie serca widzów szacunkiem do rozmówcy, dociekliwością. Nie raz na ekranie uroniła łzę. Mimo ogromnej popularności udało się jej zachować prywatność.

Choć paparazzi wtargnęli do szpitala położniczego, gdy rodziła syna, i nawet dziś potrafią czaić się pod oknami jej domu w podkrakowskiej wsi, udało jej się stworzyć spokojny azyl dla rodziny.

Wyszła za mąż za Marcina Borowskiego, kolegę ze stacji radiowej, w której zaczynała pracę w mediach − RMF FM. Zaimponował jej tym, że potrafił się jej sprzeciwić.

Reklama

- Kiedy zaczynaliśmy się kłócić, tworzyła się między nami szczególna chemia - wspomina. Zobaczyła w nim mężczyznę z krwi i kości.

Dziś mają dwóch kilkuletnich synów: Stanisława (12) i Ignacego (10). Gdy się urodzili, przeżyła horror...

Czytaj dalej na następnej stronie...

- Kiedy urodził się Staszek, nie spałam jedenaście miesięcy, a gdy pojawił się Ignacy, drugie tyle − opowiada Ewa Drzyzga. Nie zrezygnowała jednak z pracy, łącząc obowiązki matki i dziennikarki. Była chronicznie niewyspana.

Staszek wyrósł na mola książkowego, jak jej mąż. Lubi stać z boku i analizować sytuację.

Ignaś jest szalenie towarzyski, a po tacie ma smykałkę do sportu. Chłopcy są jeszcze za mali, by oglądać programy mamy. Często tematy w nim poruszane są dla nich za trudne, ale również Ewa nie chce, by dzieci stworzyły sobie obraz matki - gwiazdy telewizyjnej.

Ich dzieciństwo ma być bezpieczne, stabilne. Jej też takie było, choć towarzyszyły mu ciągłe przeprowadzki.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Urodziła się w Krakowie, ale dość szybko Drzyzgowie musieli zmienić adres. Ojciec był wojskowym. Ukończył Szkołę Wojsk Chemicznych w Krakowie, potem WAT w Warszawie.

Co dwa lata przerzucano go z placówki do placówki, a rodzinę razem z nim. Przez to mała Ewa i jej młodszy brat Paweł musieli co rusz aklimatyzować się w nowych miejscach.

Zaliczyła kilka podstawówek: w Warszawie, Jeleniej Górze, Wrocławiu. Musiała nauczyć się nawiązywać nowe przyjaźnie, znajomości.

- Stąd dziś moja otwartość na ludzi i nowe doświadczenia − podkreśla dziennikarka. Jedną z osób, która szybko odnajdywała się w nowych warunkach, była jej mama, pielęgniarka.

Wszędzie znajdowała pracę. Z racji zawodu przyjmowano ją z otwartymi rękami. To ona wpoiła córce przekonanie, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Tata szczęśliwie nie starał się wprowadzać surowych wojskowych zasad w życie rodzinne. Był empatyczny w stosunku do bliskich. Chwalił dzieci, okazywał im miłość. Starał się jednak wpoić im regułę, że każde zadanie, którego się podejmą, musi zostać dokończone.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Nawet dziś Ewa Drzyzga potrafi budzić się przed świtem, by dokończyć coś z poprzedniego dnia. Nieważne, czy to dotyczy porządków w domu, czy przeczytania dokumentacji do programu.

Kiedy Drzyzgowie po latach wrócili do Krakowa, Ewa odetchnęła. Tu mieszkali dziadkowie, ciotki. Kraków zawsze kojarzył jej się z domem. Dzisiaj też tak jest.

Lubi powroty z Warszawy, chwile, kiedy mąż gotuje dla rodziny.

- Robi to absolutnie wspaniale. Kiedy jest w kuchni, muszę się usunąć w bok. Chyba że uzna, że przydam się do krojenia. Ale mieszać już mi nie pozwala - opowiada.

Jej wielkim marzeniem jest zajęcie się ogródkiem. O jego posiadaniu marzyła latami. Nadal jednak nie ma na to czasu.

Dotychczas przeprowadziła ponad 20 tysięcy rozmów na ekranie i cały czas szykuje się do następnych. Również tych najważniejszych - z synami, o życiu.

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Drzyzga
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy