Jeszcze niedawno wydawało się, że 42-letnią diwę czeka kolejny trudny proces.
Rodzice byłego męża złożyli bowiem w sądzie pozew o zabezpieczenie kontaktów z wnukiem, 11-letnim Allanem.
Dziś okazuje się, że dziadkowie pozew wycofali. Dlaczego?
Po wypadku samochodowym ze skutkiem śmiertelnym, jaki Dariusz Krupa spowodował, będąc pod wpływem środków odurzających, w sierpniu zeszłego roku, Edyta zrobiła wszystko, by uchronić syna przed skutkami tej tragedii.
Obawiała się o wszystko: o złośliwe komentarze ze strony kolegów Allana ze szkoły i ich rodziców, o krzywdzące artykuły w internecie, które mogłyby mieć wpływ na stan emocjonalny syna…
I tak potrzebowała pomocy psychologa, by Allan mógł zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło, jak zmieni się teraz jego życie i co się stanie z ojcem.
Przestała ufać komukolwiek, również rodzicom byłego męża. Ci więc zaczęli się skarżyć, że nie widzieli wnuka nawet w święta i jego urodziny, nie mogli porozmawiać z nim telefonicznie czy przekazać prezentu.
Postanowili więc szukać sprawiedliwości w sądzie.
Wydaje się jednak, że Edyta i jej byli teściowie doszli do porozumienia poza salą sądową, ponieważ wyznaczona na wrzesień pierwsza rozprawa została odwołana.
Piosenkarka twierdzi dziś, że wcale nie utrudnia dziadkom kontaktu z wnukiem, chce tylko, by te spotkania odbywały się w jej obecności.
Nie ma do nich bowiem zaufania, zwłaszcza że kilka lat temu będący pod opieką babci Allan doznał skomplikowanego złamania ręki.
Nie chce też, by dziadkowie przekazywali wnukowi wiadomości od ojca, psując w ten sposób efekty wielomiesięcznej terapii.
Zdaniem wtajemniczonych państwo Krupa wycofali pozew także z innego powodu.
Nie chcieli dodatkowo zaogniać sytuacji, gdyż możliwe, że Edyta będzie zeznawać w procesie karnym przeciwko ich synowi.
Nie wiedzą, co może ujawnić gwiazda, dlatego zgodzili się na jej warunki w kontaktach z Allanem.
