Choć wszystko, z kulturą włącznie, wraca do normalności, nie wszyscy mogą się z tego cieszyć. Natasza Urbańska (sprawdź!) i jej mąż Janusz Józefowicz zamartwiają się o Teatr Buffo.
Nie wiedzą, czy w ogóle publiczność do nich wróci. „Wszystko to jest dla nas zagadką. Widzowie żądają zwrotów pieniędzy za bilety. Namawiam ich, aby nie rezygnowali z rezerwacji, tylko zmieniali terminy. Ale rozumiem, że ludzie boją się, co dalej będzie, wolą odzyskać pieniądze w tych niepewnych czasach” – tłumaczy Józefowicz.
Dodatkowo aktorce sen z powiek spędza jej firma. Marka modowa istnieje na rynku od 8 lat. Natasza zrobiła wszystko, aby dobrze wystartować, trafić w gust Polek i móc na tym zarabiać. To był jej pomysł na przyszłość. Własną szwalnię otworzyła na Śląsku, a flagowy butik w warszawskim Wilanowie. Przez ostatnie sezony w ofercie miała pełną gamę najlepszej jakości ubrań. Na rozwój firmy zaciągnęła kredyt, który planowała szybko spłacić. Niestety, sytuacja ją przerosła.
Ubrania sprzedawały się nieźle, ale to nie był szczyt jej marzeń. Przygotowywała też stroje do programu „Top Model” oraz suknię dla Edyty Górniak do czołówki programu „My Way”.
Jednak dziś wszystko stanęło w miejscu. Szwalnia szyła już nową kolekcję, ale prace zostały wstrzymane. Urbańska nie wie, co robić. Martwi się, że straci zespół. „Janusz stara się ją przekonać, że wszystko się ułoży. Wie, że będą straty, ale jednocześnie radzi, żeby nie podejmowała żadnych nieprzemyślanych decyzji. Na razie powinna czekać” – zdradza „Rewii” osoba zaprzyjaźniona z parą. Natasza Urbańska chce odzyskać przynajmniej część pieniędzy zainwestowanych w towar. Liczy się również z tym, że jej firma przestanie istnieć. Szczęśliwie ma u boku ukochanego męża, na którego wsparcie mogła liczyć, który nigdy jej nie zawiódł i zawsze był gotów pomóc. Czy tym razem będzie podobnie?
***Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:
