Ivan Komarenko kilkanaście lat temu zdobył ogromną popularność, gdy wraz z zespołem Ivan i Delfin nagrał najbardziej znany w swojej karierze utwór "Jej czarne oczy". Można mieć wrażenie, że to jedyna piosenka wokalisty, ale nic bardziej mylnego, w końcu Ivan wciąż zawzięcie koncertuje...
Oprócz biesiadnego szlagieru dużą rozpoznawalność przyniosła mu również pandemia. Okazało się, że został jednym z najbardziej zagorzałych koronasceptyków w kraju. Komarenko tak bardzo zaangażował się w sprawę, że nagrał nawet na ten temat piosenki.
Jeden z jego utworów stał się nawet hymnem antyszczepionkowców. Piosenkarz uczestniczył również w wiecach antyszczepionkowych i oczywiście publikował w swoich mediach społecznościowych wiele zaskakujących teorii spiskowych.
Komarenko długo milczał nt. sytuacji w Ukrainie
Fani nie kryli więc zdziwienia, że Ivan zapadł się pod ziemię, gdy wybuchła wojna w Ukrainie. Polsko-rosyjski piosenkarz długo nie zabierał głosu w sprawie, bo - jak wyjawił później - ma krewnych zarówno w Rosji, jak i w Ukrainie.
Tragiczną sytuację na wschodzie zestawił również z osobistym dramatem, jakim była fakt, że nikt nie zainteresował się jego piosenką, którą nagrał kilka lat temu. Przekonywał, że przy jej pomocy chciał zainteresować Polaków konfliktem na wschodzie. Był to "antywojenny utwór na rzecz pojednania narodów Ukrainy i Rosji".
Później gwiazdor zaapelował o to, by nie dolewać oliwy do ognia. Opublikował wówczas życzenia z okazji Dnia Kobiet i nawiązał do sytuacji na Wschodzie.
Od 10 dni często widujemy razem flagi ukraińskie i polskie. Obejrzyjcie filmik i pomyślcie przez chwilę o ludziach, którzy mają rodziny zarówno w Rosji, jak i Ukrainie. Dla nich dolewanie oliwy do ognia jest tragedią. Dlatego w tym roku szczególne życzenia kieruję do matek, sióstr i żon na Wchodzie. Oby jak najszybciej zaznały spokoju
Litwa nie chciała wypuścić Ivana...
Kilka dni temu Komarenko pochwalił się ze swoimi fanami radosną nowiną. Gwiazdor poinformował, że wybiera się na aż dwa koncerty do Wilna. Później piosenkarz pochwalił się fotkami z koncertu, na który tłumnie przybyli sympatycy wokalisty.
Okazało się, że występ Ivana tak bardzo spodobał się mieszkańcom Wilna, że nie chcieli go wypuścić z Litwy. W zamian postanowił więc wystąpić na kolejnej scenie. Swoim "dramatem" podzielił się za pośrednictwem Instagrama.
Litwa nie chciała nas wypuścić po jednym koncercie. Agnieszko i Albercie jeszcze raz: sto lat i dużo zdrowia! Zagranie dla Was weselnego koncertu było wielką przyjemnością
Wiedzieliście, że ma tak wielu fanów? Nagrania z koncertów robią wrażenie!
Zobacz też:
Adam i Iza Małyszowie zostaną dziadkami? Żona skoczka pokazała zaskakujące zdjęcie...










