Reklama
Reklama

Dorota Gawryluk o swoim małżeństwie: "Rozwodzimy się trzy, cztery razy w roku"

Dorota (44 l.) i Jerzy Gawrylukowie (45 l.) znają się od ćwierć wieku, ale o rutynie w ich małżeństwie nie ma mowy. Nie pozwalają im na to... wybuchowe charaktery.

Wstaje o 6.30, przegląda prasę, słucha radia. 

Dopiero potem Dorota Gawryluk zajmuje się rodziną: starszym o rok mężem Jerzym oraz dwójką dzieci: 23-letnim Nikonem i 5-letnią Marysią. 

Choć jest świetnie zorganizowana, czasami nie wie, w co włożyć ręce. 

Szczególnie teraz, kiedy awansowała, zostając szefową "Wydarzeń", najważniejszego programu informacyjnego Polsatu oraz prowadzącą programu na żywo "Prezydenci i premierzy", w jej domu bywa nerwowo. 

Dorota wie, że nie ma łatwego charakteru. 

Zdarza się, że jest opiekuńcza i troskliwa, by za chwilę wybuchnąć. 

Reklama

- Jak każda żona mam czasem ochotę wystawić mężowi walizki za drzwi - zdradziła niedawno w wywiadzie. 

Jak jej partner znosi tę huśtawkę nastrojów?



Czytaj dalej na następnej stronie

Poznali się w akademiku 25 lat temu. 

Dorota, rodowita góralka, wyjechała z maleńkiej wioski pod Limanową na studia dziennikarskie do stolicy.

Jurek, rodowity Białorusin, opuścił odległą Hajnówkę, by studiować na Politechnice Warszawskiej. 

- Pracowity, uczciwy, to poczułam od samego początku. A do tego przystojny. Szybko się zakochałam - tak dziennikarka opisała przed laty narodziny uczucia, które ich połączyło. 

Pobrali się w 1993 r. Wkrótce na świat przyszedł ich syn Nikon. 

Radość mieszała się z obawą o przyszłość - oboje nie mieli pracy, nie mieli gdzie mieszkać. 

Dla młodej mamy była to prawdziwa szkoła przetrwania. 



Czytaj dalej na następnej stronie

W końcu udało się jej połączyć macierzyństwo, studia, zarobić na utrzymanie. 

Ogromna w tym zasługa męża, który, gdy ona rozpoczęła pracę w TV, wziął na siebie większość obowiązków związanych z synem: bawił się z nim, odrabiał lekcje, chodził na wywiadówki. 

Gdy chłopak dorósł, Dorota zapragnęła ponownie poczuć smak macierzyństwa.

- Po latach zdałam sobie sprawę, że posiadanie jedynaka to żaden wyczyn - przyznała. 

I dodała: - To nie praca stanęła mi na drodze, tylko lenistwo... 

Pięć lat temu zrealizowała swój plan i urodziła Marysię. 

- Znów towarzyszyły mi dwa uczucia: wielka radość i wielki strach. Przy Nikonie byłam pełna energii, siły, beztroski. Wszędzie go zabieraliśmy. Pamiętam: minus 20 stopni w Hajnówce, a my z wózeczkiem. Dziś to nie do pomyślenia. Przy córce dużo bardziej histeryzowałam - zdradziła niedawno Dorota. 

A to prowadziło do spięć...



Czytaj dalej na następnej stronie

Dorota przyznaje, że nie jest łatwą partnerką. 

- Często mówię to, co myślę, a potem tego żałuję. A najgorsze jest to, że nie potrafię przeprosić - wyjawiła publicznie swoje grzeszki. 

Dziennikarka śmieje się, że trafiła kosa na kamień.

- Całe szczęście, że mąż jest silny, inaczej na pewno bym go zadręczyła. Z nas dwojga to ja jestem w centrum uwagi. Ale nie wszystko złoto, co się świeci. W naszym związku to on jest złotem - dodaje. 

Nie ukrywa, że daleko im do idealnej pary.

Cieszy ją jednak to, że zawsze potrafią znaleźć kompromis, a problemy, wyzwania i życiowe przeszkody tylko scementowały ich małżeństwo. 

- Rozwodzimy się z Jerzym co najmniej trzy, cztery razy w roku, ale żadne z nas nie ma czasu by iść do sądu i załatwić te wszystkie nudne formalności - wyznała kiedyś Dorota.

Jest więc szansa, że przeżyją wspólnie kolejne 25 lat.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Dorota Gawryluk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy