Blogerka Marina Surma Majewska, znana jako Deynn, zasłynęła tym, że kiedyś nosiła większe rozmiary, a potem się odchudziła i nosi mniejsze. Ona i jej mąż, Daniel Majewski byli przed laty poważnymi kandydatami na największych prostaków polskiego show biznesu. Między sobą i z fanami porozumiewają się głównie za pomocą wulgaryzmów. Przez minione lata jednak konkurencja na tym polu wzrosła, więc sława Deynn i Majewskiego trochę przygasła.
Na szczęście blogerce nie potrzeba dużo do szczęścia. Udowodniła już na przykład, że potrafi publicznie ekscytować się myślą, że „jest kimś”, ponieważ stać ją na buty od Loubutina. Poza tym ona i jej chłopak dali się poznać jako wielbiciele tatuaży i mordercy jaszczurek. Po tym, jak zabili jedną na Dominikanie, Deynn pokazała w internecie oderwany ogonek i wnętrzności nieszczęsnego zwierzęcia.
Kryzys w związku Deynn i Majewskiego
Niestety, z czasem okazało się, że łączące ich zamiłowane do luksusu, przekleństw i patologicznych zachowań nie wystarcza do zbudowania stabilnego związku. Kryzys stał się tak poważny, że Deynn nawet zaczęła rozglądać się za mieszkaniem do wynajęcia. Co gorsza, fani pary zauważyli, że blogerka przestała nosić obrączkę. Przy okazji ujawniła, że winą za swoje kłopoty obarcza… fanów:
Mam gorszy czas w moim życiu. Dużo spraw prywatnych, dużo mniejszych kłopotów. Chciałabym zaznaczyć, że to wszystko nie trwa 6 dni i dlatego nie ukrywam, że jestem trochę zła. Od kilku tygodni jest beznadziejnie i staram(y) się z tym walczyć, a wielka maszyna plotek ruszyła dopiero teraz. Od ponad miesiąca jest mnie mało. Unikałam insta, nie chodziłam na siłownię, unikałam internetu… Szkoda, że nikt przez 3 tygodnie nie zapytał, co się dzieje, dlaczego zniknęłam.
Z dalszej części jej wypowiedzi to już kompletnie nie wynika, czy Deynn chce, żeby się interesować jej życiem, czy chce, żeby się nie interesować jej życiem. Wręcz można wyprowadzić wniosek, że którąkolwiek opcję wybiorą jej fani, i tak im się oberwie:
Ogólnie miałabym to w d*pie, tylko bardzo drażni mnie to, co teraz się wyprawia w necie. Fake newsy, fake plotki, fake donosy. Fake wymyślanie wszystkiego, sprawdzanie kostki brukowej i dociekanie, gdzie jestem i dlaczego zdjęłam obrączkę. Gdy zobaczyłam, co się dzieje, z szacunku do was napisałam, że macie rację i coś się dzieje, ale poprosiłam też o czas, żebym mogła sobie wszystko poukładać, naprawić, ułożyć, a jak będę chciała, to i popłakać w samotności. Jestem osobą publiczną i chociaż często pokazuję wam moje problemy, sukcesy, wpadki czy normalne życie, to czasami są sprawy, z których nie robi się żartu, bo przeżywa się je zupełnie inaczej niż wszystkie inne. I to bardzo rzadko, chociaż wolałabym wcale.
W każdym razie, jak wynika ze wskazówek udzielonych przez Deynn, jedyną słuszną postawą jest czekanie z zapartym tchem na wyjaśnienia, których udzieli osobiście. Jak zaleca blogerka:
Czytajcie mniej plotek i zawsze czekajcie na moje wyjaśnienia. Nie chciałam mówić nic, dlatego poprosiłam o czas. Sama nie napisałam, o co chodzi, co się dzieje i czy idzie w dobrym kierunku, ale uwierzcie mi: gdy tylko będę miała pewność, że wszystko wraca do normy, to wam o tym powiem, a nawet i opowiemy.
Czekacie?
Zobacz też:
Daria Zawiałow w nietypowej stylizacji na gali MTV
Weronika Rosati pochwaliła się zdjęciem z mamą
Ponad 300 tysięcy przedwczesnych zgonów. Polska w niechlubnej czołówce


***
Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo,
wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE
Pomponik.pl








