Reklama
Reklama

Co stało się z córeczkami zmarłej uczestniczki programu "Nasz nowy dom"? Wstrząsające

Pani Justyna dwa miesiące po emisji programu "Nasz nowy dom" zmarła. Co dzieje się dziś z jej córkami?

Kobieta po rozwodzie kupiła niewielkie mieszkanie w Gliwicach. Było w stanie surowym, bez tynków, z odsłoniętymi rurami i zwisającymi ze ścian kablami. Liczyła, że sama je wyremontuje i zamieszka w nim z 12-letnią Wiktorią i 10-letnią Amelią. Do tego czasu zmuszona była mieszkać kątem u rodziców w jednym pokoju.

Plany remontowe przerwał jednak nawrót choroby nowotworowej. Leczenie zaczęło pochłaniać cały budżet. Pani Justyna nie miała siły pracować. "Mam przerzuty do śródpiersia, wątroby i kości" - mówiła przed kamerami.

Reklama

Ekipa programu "Nasz nowy dom" pomogła wyremontować jej mieszkanie. Niestety, dwa miesiące po przeprowadzce przyszły smutne wieści: przegrała walkę z chorobą. Pod koniec odcinka na ekranie pojawiła się klepsydra.

"Pani Justyna dwa miesiące po zamieszkaniu w nowym domu przegrała niestety walkę z rakiem. Tyle miłości dawała swoim córeczkom... Będziemy o niej pamiętać" - napisała Katarzyna Dowbor w mediach społecznościowych.

Co stało się z dziewczynkami? Po śmierci mamy otoczone zostały opieką psychologiczną. Zajęła się nimi rodzina.

"Oczywiście pamiętam panią Justynę i jej córeczki. Interesowałam się ich losem. Dziewczynki mają opiekę rodziny, która jednak nie chciała brać udziału w nagraniu i tym bardziej nie chce, byśmy mówili o niej teraz" - powiedziała Katarzyna Dowbor w rozmowie z "Teleshow".

Producentka programu Olga Toporowska dodała, że wszystkich historia ta niezwykle poruszyła. "Rok temu, przed świętami, kontaktowaliśmy się z rodziną dziewczynek. Jedyne, co mogę przekazać, to uspokoić, że córeczki pani Justyny są pod opieką psychologa i rodziny" - powiedziała Toporowska.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: "Nasz nowy dom"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy