Anna Lewandowska nowy rok powitała w egzotycznych okolicznościach. Trenerka i jej mąż przebywają obecnie na rajskich wakacjach, gdzie ładują akumulatory na najbliższy czas, który zapowiada się dość intensywnie.
Oprócz licznych zobowiązań zawodowych Ania i Robert w pierwszym kwartale roku po raz drugi zostaną rodzicami. Mimo że nowy rok dopiero się zaczął, Lewandowska zdążyła stać się już gwiazdą skandalu.
Trenerka opublikowała na swoim Instagramie zdjęcie z plaży. Na fotce trenerka ma na sobie skąpe bikini. Widać też, że zakrywa arbuzem ciążowy brzuszek. Jednak największą sensację wywołała opalenizna Lewandowskiej, która według internautek jest zbyt intensywna.
Fanki zapytały swoją idolkę o to, czy rzeczywiście opala się w ciąży.
"Natryskowo" - odpowiedziała lakonicznie Ania.
Pod wyznaniem gwiazdy rozpętała się prawdziwa burza. Obserwatorki zaczęły toczyć spór o to, czy aby na pewno taki rodzaj opalania jest bezpieczny i zdrowy dla kobiet w ciąży.
Wiele internautek stanęło w obronie Ani twierdząc, że nie ma przeciwwskazań do korzystania z takich usług, jak opalanie natryskowe.
"Nie ma ogólnych przeciwwskazań do opalania w ciąży, chyba że lekarz stwierdzi coś innego", "Wszystko zależy, od jakich preparatów się używa do takiego opalania. A co jak co ale Ania raczej nie używa jakiegoś pierwszego lepszego badziewia tylko coś najwyższej jakości..." - pisały internautki.
Gwiazda na pewno była zaskoczona reakcją obserwatorek. Z pewnością nie chciała wywołać aż takiego zamieszania. Trenerka opublikowała post, by zwrócić uwagę na prawidłowe odżywienie w ciąży, jednak całą uwagę przykuło wspomniane zdjęcie.
A wy co sądzicie o tej sytuacji?



***Zobacz więcej materiałów wideo:








