Dziś, 8 maja 2019 roku, dwa dni po narodzinach małego księcia, jego dumni rodzice w końcu mogli pokazać go poddanym. Odbyło się to inaczej niż zazwyczaj, gdy rodzi się kolejne dziecko w rodzinie królewskiej.
Do tej pory księżne, które rodziły, już kilka godzin po porodzie wychodziły ze szpitala i z maleństwem na rękach pozowały do zdjęć.
Meghan od początku ciąży wiedziała, że tego nie zrobi. Postanowiła, że razem z Harrym pokażą swoje pierwsze dziecko dwa dni po jego przyjściu na świat. Księżna Sussex dopięła swego i tak też się stało. Na spotkaniu z mediami Meghan i Harry zaprezentowali księcia Archiego, a wydarzenie to było szeroko komentowane. Głos w tej sprawie zabrał były rzecznik królowej, który słynie ze swoich stanowczych opinii i niejednokrotnie krytykował już księżną Sussex za jej ekstrawagancję i przesadną pewność siebie. Tym razem nie spodobało mu się to, że na konferencji, na której Meghan i Harry pokazali maleństwo, księżna zaprosiła także amerykańskie media. "Wybór amerykańskiej stacji, zaprzyjaźnionej czy nie, to stąpanie po cienkim lodzie. Tłumaczenie zaproszenia CBS tym, że w ten sposób zdjęcia obiegną amerykańskie programy śniadaniowe jest głupią wymówką. I tak by je otrzymały, biorąc pod uwagę powiązania brytyjskiej telewizji ze stacjami ze Stanów" - powiedział stanowczo. Jak widać, Meghan nawet chwilę po porodzie trzyma rękę na pulsie i wszystko zostało zorganizowane tak, jakby sobie tego życzyła, nie biorąc pod uwagę zdania specjalistów z królewskiego dworu.


***
Zobacz więcej materiałów wideo:








