O kryzysie w małżeństwie Beaty Kozidrak i Andrzeja Pietrasa kolorowe magazyny rozpisują się już od miesięcy. Rok temu wokalistka wyprowadziła się z willi w Lublinie i zamieszkała w Warszawie.
Początkowo twierdzono, że to wszystko przez sprawy zawodowe. Kozidrak było wygodniej mieszkać w stolicy, bo chciała skupić się na nagrywaniu płyty. Szybko okazało się jednak, że to nie tylko chwilowa rozłąka. Beata kupiła mieszkanie na Ursynowie, co jednoznacznie sugerowało, że nie chce wracać do Lublina.
Niedawno media donosiły, że między małżonkami doszło do ocieplenia relacji. Podobno rozstanie dobrze im zrobiło i mieli nawet zjeść razem wielkanocne śniadanie!
"To była inicjatywa Beatki. Z tego co wiem, święta upłynęły im w serdecznej atmosferze. Jak za najlepszychc zasów, kiedy Beata i Andrzej żyć bez siebie nie mogli" - mówiła w rozmowie z tygodnikiem "Świat i Ludzie" osoba zaprzyjaźniona z gwiazdą.
Wiele wskazuje na to, że to wszystko na nic i małżeństwo Kozidrak i Pietrasa wisi na włosku. Podobno wokalistka złożyła już pozew o rozwód!
"10 maja wpłynął pozew rozwodowy Pietrasów. Data pierwszej rozprawy nie została jeszcze wyznaczona, ale to tylko kwestia czasu" - mówi informator "Faktu".
Co na to wszystko mąż Kozidrak? Dziennikarze "Super Expressu" twierdzą, że był wszystkim bardzo zaskoczony. Gdy zadzwonili do niego z prośbą o komentarz, miał wyznać, że nie bardzo orientuje się w całej sprawie.
"Słucham? Nie odniosę się do tego, bo jeszcze nie czytałem, muszę sprawdzić... Proszę zapytać o to panią Beatę. Przyjdzie moment, to się będę wypowiadać" - stwierdził w tabloidzie. Z kolei Kozidrak wyłączyła telefon - najwidoczniej nie chciała niczego komentować.
***Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów
